niedziela, 27 października 2013

Rozdział 8

Z rana obudziły mnie promiennie słoneczne. Przetarłam dłońmi twarz i otworzyłam delikatnie swoje oczy. Spojrzałam na miejsce obok, oczywiście śpioch jeszcze spał. Wstałam, narzuciłam na siebie jego bluzę i poszłam do salonu. Nikogo tam nie było, najwyraźniej chłopcy w końcu poszli spać do siebie. Włączyłam czajnik na herbatę, odgarnęłam włosy do tyłu i oparłam się dłońmi o blat kuchenny. Po chwili poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce. Odwróciłam delikatnie twarz w bok i ujrzałam Justin'a. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on musnął moją szyję.
- Ej, z tymi czułościami to na osobności, może co ? - powiedział Alfredo, podszedł do lodówki i wyją z niej puszkę pepsi. Zaśmiałam się gdy to usłyszałam, a mój chłopak odszedł na bok.
- Masz coś przeciwko temu ? - spytał uśmiechając się .
- Nie mam, ale możecie chyba to robić u siebie , co nie ? - wziął łyka napoju.
- Nie...
- Nie ?
- Nie.. - gdy na nich spojrzałam zaczęłam się cicho śmiać. Nagle patrzę, a Alfredo rzucił się na Justin'a. Obaj zaczęli się śmiać i szli w kierunku kanapy gdzie rzucili się na nią i zaczęli się na niby bić. Podbiegłam do nich, bo na początku nie czaiłam tego.
- Ej chłopaki ! - powiedziałam, złapałam za ramiona Juss'a i próbowałam go odciągnąć od Alf 'a. Ale oni są dla mnie za silni. Odeszłam od nich i kiedy zobaczyłam podczas ich " bijatyki " uśmiechy zrozumiałam wszystko. Poszłam więc zalać wodą moją herbatę i wzięłam łyka bardzo gorącej cieczy. Nagle wyszedł Ryan i podszedł do mnie .
- O co poszło ? - spytał na luzie.
- Wiesz, chyba powinieneś ich o to zapytać. - wzruszyłam ramionami i dopiłam picie. Do apartamentu wszedł nagle Scooter. Spojrzał się na chłopaków, potem na mnie ja wzruszyłam tylko ramionami i się delikatnie uśmiechnęłam.
- Co wy do cholery wyprawiacie ? - momentalnie chłopcy podnieśli głowy i spojrzeli na niego.
- My ? - powiedzieli równocześnie, po czym usiedli obok siebie. - My nic...
- Mam taką nadzieje. - Scooter się uśmiechnął. - Słuchaj Justin, dziś masz czas wolny do 14:00, bo o 15:00 masz wywiad u Oprah Winfrey i...- nagle ja przerwałam.
- Ale super ..- powiedziałam i wszyscy spojrzeli się na mnie. Scoot i Juss uśmiechnęli się jeszcze. - Przepraszam..
- No, a więc masz być tu, gotowy do wyjścia o 14:30. Rób co chcesz, ale żebyś się nie spóźnił, ani minutę.
- Ok. Spoko.
- Dobra to ja idę, do potem . - mężczyzna wyszedł.
- To co robimy ? - spytał Ryan.
- Nie wiem, może pójdziemy dziś na spacer, na lody czy coś ? - spojrzałam się na nich.
- Dobry pomysł, jest ciepło. - powiedział Bieber
- Jestem za - oznajmił Alfredo.
- Ja też - Ryan.
- To co może za godzinę wyjedziemy ? Jest .. - spojrzałam na zegarek, który wisiał nade mną. Była 11:30.
- Okey to idźmy się szykować - oświadczył Alf. Odłożyłam kubek i poszłam do swojej sypialni. Zabrałam rzeczy i szybko pobiegłam do łazienki, aby być jako pierwsza. Ale niestety ktoś był ode mnie szybszy. Nagle obok mnie zjawił się Ryan.
- Ach, kto jest w łazience ?
- Nie wiem..
- Może zapukamy ?
- Dobra, ale ty się pytasz .
- Ok. - zapukałam i po chwili usłyszałam głos prysznica i mojego chłopaka : " Zajęte "
- Ej Justin weź się tam sprężaj, bo mam potrzebę. - powiedział chłopak stojący obok mnie.
- Masz na korytarzu drzewko, droga wolna - krzyknął Justin, zaśmiałam się .
- Ha ha ha .. - powiedział sarkastycznie, a ja znów zapukałam.
- Ryan daj spokój, byłem pierwszy.
- Justin to ja ..
- Rav ? Jak chcesz to wchodź kochanie - powiedział i otworzył szybko drzwi, otworzyłam je pomału. Wchodząc do łazienki , pokazałam Ryan'owi język. A ten się delikatnie zaśmiał i usiadł na krześle, które stało niedaleko. Weszłam do łazienki, zamknęłam je z powrotem na klucz,  chłopak stał pod prysznicem, zasłonięty szklanymi drzwiczkami przez które nic nie było widać , ponieważ były jak za mgłą . Usiadłam na krześle i czekałam, aż Justin się wykąpie.
- Skarbie, podasz mi ręcznik ? -spytał
- Jasne - wstałam odłożyłam moje ubrania i podałam ręcznik. Chłopak się wytarł i wyszedł owinięty w pasie. Stanęłam obok prysznica i miałam zamiar się rozebrać, ale niestety ciemnooki się na mnie patrzył.
- Możesz się odwrócić ? - spytałam
- Czemu ?
- Justin ! - złożyłam ręce na klatce piersiowej.
- No dobra, już .. - chłopak się odwrócił, a ja szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Gdy się już umyłam wychyliłam głowę z kabiny i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na krześle siedział już do połowy ubrany chłopak, miał na sobie szare bokserki i czerwone spodnie.
- Hej podasz mi ręcznik ? - wyciągnęłam rękę w kierunku ręcznika, który leżał na szafce. Chłopak wstał i mi go podał. - Dziękuje. - schowałam się z powrotem pod prysznic i wytarłam się po czym owinęłam swoje ciało. Wyszłam, a chłopak dalej siedział w tym samym miejscu. Spojrzałam się na niego i delikatnie uśmiechnęłam. Zaczęłam smarować swoje ciało, balsamem, po czym założyłam majtki nie zdejmując ręcznika, a potem odwróciłam się i założyłam biustonosz. Chłopak nadal mi się przyglądał.
- Czemu się na mnie tak patrzysz ? - ciekawa
- A nie mogę ?
- Nie no możesz, ale czuję się dziwnie trochę.
- Jesteś śliczna, wiesz ? - uśmiechnęłam się i nałożyłam na siebie krótkie, luźne, w białe kwiatki spodenki do tego białą koszulkę. Stanęłam przed umywalką i zaczęłam myć zęby, w tedy chłopak też zaczął je myć.
- Czekałeś na mnie, aby umyć ze mną zęby ?
- Tak - zaśmiałam się delikatnie. Kiedy skończyłam, zaczęłam czesać włosy i malować się. Zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Bieber w tym czasie się golił. I tak po 15 minutach wyszliśmy razem.
- Jezu, no nareszcie. Ile można było czekać. - wstał Ryan i poszedł do łazienki. Ja poszłam do siebie nałożyłam jeansową kamizelkę, ciemne botki i kolorową kamizelkę, telefon, 20 $ schowałam do kieszeni i wyszłam z pokoju. Tam siedział już Alfredo i Justin. Czekaliśmy już na Ryan, który po jakiś 10 minutach był gotowy. Wyszliśmy z apartamentu i poszliśmy do parku się przejść. Justin złapał mnie za rękę. Chłopaki szli obok nas, albo przed nami. Gadaliśmy o jakiś pierdołach. Kilka dziewczyn chyba w moim wieku podeszło do Justina i poprosiły o zdjęcie i autograf. Więc się odsunęłam i stanęłam obok Ryna, zaczęłam z nim rozmawiać o tym jak się mu żyje u boku Justina. Mówił, że Justin jest jego najlepszym przyjacielem i że na prawdę dziękuję mu za to że może z nim podróżować. Potem zobaczyliśmy lodziarnie i poszliśmy do niej.
Spojrzałam się na tablicę i zastanawiałam się.
- Jakie wy bierzecie ? - spytałam
- Ja biorę rożka - powiedział Alf
- Hmmm ja też - oznajmił Ryan.
- Ok , ja wezmę, tego niebieskiego, wodnistego, a ty Justin ?
- A ja chcę Spongebob'a. - okey, wyjęłam z kieszeni banknot i chciałam zapłacić. Podałam kobiecie go kiedy Justin wyrwał mi papierek i schował go do mojej kieszeni.
- Ja zapłacę. - wyciągnął banknot i podał kobiecie.
- Dlaczego ? - spojrzałam.
- Rav, mężczyzna powinien płacić.
- Ale ja nie chcę żyć na twoim rachunku .
- Ale nie żyjesz. Jesteś moją dziewczyną i nie gadajmy już o tym. - kobieta wydała resztę, podała każdemu loda i poszliśmy dalej. Alfredo i Ryan szli przed nami i zajadali się swoimi lodami. Justin objął mnie w pasie,a ja przewiesiłam swoją na jego ramie. Jadłam swojego loda i on też.
- Dziękuję ci - powiedziałam nagle.
- Ale za co ? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Za wszystko. Powinnam tak na prawdę nie zawracać ci głowy i pojechać do mojej ciotki. Macie tylko dodatkowe koszty.
- Rav, przestań, proszę cię. Jestem szczęśliwy, że jesteś ze mną tu. A ty o pieniądze to się nie martw, bo to nie jest żaden problem.
- Ale ...
- Jedz loda nie gadaj, bo ci się zaraz roztopi. - tak jak powiedział tak zrobiłam. Spojrzałam się na niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Podałam mu swojego loda.
- Chcesz spróbować ? - chłopak spojrzał i pokiwał głową.
- Dobry.. A chcesz spróbować mojego ? - uśmiechnęłam się i delikatnie nadgryzłam głowę Spongebob'owi. W tedy Justin przesunął delikatnie loda i ubrudził mi twarz nim. Zaśmiałam się i on też.
- Ej !!
- No co ?
- Teraz brudna jestem...
- Zaraz cię wyczyszczę - zbliżył się i pocałował brudny kącik moich ust, a potem wycałował brudny policzek. Po jakieś godzinie spacerowania, wróciliśmy do hotelu, bo Justin musiał się przebrać przed wywiadem. Czekaliśmy na Justina w salonie i kiedy wyszedł zjechaliśmy na dół i pojechaliśmy do budynku gdzie miał się odbyć wywiad. Chłopak na prawdę musi być przemęczony, codziennie wywiad, a niedługo jeszcze koncerty. Weszliśmy do budynku, wywiad miał się odbyć na parterze. Czekaliśmy na Oprah na korytarzu. Justin trzymał swoją dłoń na moim kolanie i delikatnie je głaskał.
- Jak skończy się wywiad to możemy gdzieś wyskoczyć, jeśli chcesz ..
- Może posiedzimy w domu ?
- Jeśli chcesz ..- nagle weszła Oprah.. Natychmiast wstaliśmy.
- Witaj Justin - powiedziała i podała chłopakowi dłoń.
- Dzień dobry, Pani - podał swoją dłoń kobiecie.
- A ta młoda dama to kto ? - spytała i spojrzała się na mnie.
- To jest Raviva.
- Dzień dobry - powiedziałam
- Dzień dobry - kobieta podeszła do mnie i mnie przytuliła co mnie delikatnie zszokowało. - To co gotowy, możemy już iść ?
- Jasne. - Oprah stanęłam przed drzwiami do pomieszczenia gdzie miał się odbyć wywiad. - Hej, poczekasz tu na mnie ?
- Tak.
- Ale wiesz, że nie musisz ? Jeśli tylko chcesz możesz iść gdzie chcesz, na miasto czy coś, ale zabierz za sobą Alfredo i Ryan'a . - złapał mnie za rękę .
- Nie zostanę i poczekam tu na ciebie - uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.
- Ok. - przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Całowaliśmy się namiętnie kiedy ktoś odchrząknął i oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Musze iść, do zobaczenia. - puścił moją rękę i poszedł za Oprah.

~*~ Oczami Justin'a ~*~
Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie były dwa skórzane fotele, po miedzy nimi stół , a za rozpalony, wielki kominek. Po prawej stronie były duże okna, za którymi stał tłum moich fanów. Pomachałem do nich, a oni zaczęli piszczeć.
- Usiądź - Oprah wskazała fotel po lewej stronie, a ja usiadłem. Ona również to zrobiła. I zaraz usłyszałem wchodzimy na antenę za 3, 2, 1 i zaczęli nas kręcić.
- Witam cię Justinie.
- Dzień dobry. - w tym zaczęła się nasza rozmowa. Rozmawialiśmy o wszystkim, o nadchodzącej płycie, o trasie, o mnie , rodzinie itp. Nagle Oprah spytała się mnie.
- Lubisz kupować ludziom prezenty ?
- Tak zdecydowanie. Kocham kupować prezenty dla...Wiesz mojej mamy i uuummm...
- Zamierzałeś powiedzieć " dziewczynie " ?
- Mojej dziewczynie.. tak..- zarumieniłem się i delikatnie uśmiechnąłem .
- Wszyscy chyba cie już z nią widzieli, więc nie masz co ukrywać Justin. -uśmiechnęła się promiennie kobieta. - Przed chwilą miałam sama okazję ją poznać i przyznam, że jest urocza. Może powiesz nam coś o niej ?
- Yyy.. Szczerze, powiem tylko tyle że ma na imię Raviva i jest naprawdę wspaniałą dziewczyną.
- Dobrze, a czemu tak długo ukrywałeś, że jest to twoja dziewczyna ?
- Chciałem ją chronić przez światem sławy. Nie chciałbym, aby coś jej się stało. Bardzo mi na niej zależy, ale moi niektórzy mogą jej po prostu nie zaakceptować. Wiesz o czym mówię.
- Tak.. - westchnęła. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas. Potem poszedłem z nią do fanów i porozdawałem kilka autografów i zrobiłem kilka zdjęć. Wyszedłem z budynku wraz z moją dziewczyną, przytuliłem ją mocno do siebie i szepnąłem do niej na ucho.
- Bardzo cię kocham - i musnąłem je.


środa, 11 września 2013

Rozdział 7

Następnego dnia, obudziłam się pierwsza, chłopak jeszcze spał. Więc nie budząc go wstałam, narzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z pokoju cicho zamykając drzwi za sobą. W salonie siedzieli chłopcy i zajadali kurczaki.. To było dość dziwne, bo nie spotkałam się jeszcze, aby na śniadanie jeść kurczaka w panierce, ale pomińmy to.
- Cześć chłopaki i smacznego - uśmiechnęłam się do nich i włączyłam czajnik na wodę.
- Hej - powiedzieli równocześnie z zapchanymi buziami jedzeniem. Zaśmiałam się i zalałam herbatę wodą. Napiłam się gorącej cieczy i opierając się plecami o blat, rokoszowałam się pysznym smakiem smakowej herbaty. Szczerze, nie lubię zwykłej, wolę się już chyba napić kawy, ale też za nią zbytnio nie przepadam. Tak na prawdę lubię smakową, albo zieloną. Popijając łyk za łykiem, przyglądałam się Ryan'owi i Alfredo jak pałaszowali jedzenie i co chwile coś do siebie mówili. Nagle do apartamentu wszedł Scooter i Pettie .
- Gdzie jest Justin ? - spytał Scoot
- Śpi jeszcze - powiedziałam i wzięłam łyka gorącego napoju. Mama Justin'a podeszła do mnie i się uśmiechnęła. Menadżer Bieber'a poszedł do jego pokoju i go szukał.
- Jak ci się spało Raviva ?- spytała kobieta
- Bardzo dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się - Może chce pani się czegoś napić ? - pokazałam jej dzbanek z sokiem.
- Nie dziękuję. Wiesz jesteś na prawdę uroczą dziewczyną - przytuliła mnie - Przykro mi, że pokłóciłaś się z ojcem, ale może jeszcze będzie dobrze - pogłaskała mnie po ramieniu, a na to uczucie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, lecz przed tym był smutek na wspomnienie o ojcu.
- Nie ma go w pokoju ? Gdzie jest ? Justin !! - przerwał nam Scooter.
- Śpi w moim - uśmiechnęłam się i odłożyłam kubek. Poszłam z Scootem do mojego pokoju. Justin tak słodko spał oddychając równomiernie i spokojnie. Cieszyłam się, że nic mu nie jest i może już spać spokojnie. Mężczyzna podszedł do niego i zaczął delikatnie trząść.
- Justin wstawaj, za 40 minut masz wywiad w radiu, obudź się. Za 20 minut widz cię na dole przy recepcji. Mama Jus i Scoot wyszli z pokoju i zamknęli za sobą drzwi. Chłopak nawet się nie ruszył, spal dalej. Podeszłam do niego i usiadłam na łóżku.
- Ej Justin wstawaj . Słyszałeś za 20 minut musisz być na dole. - pogłaskałam do po pliczku, a ten delikatnie się uśmiechnął. - No więc, wstawaj. Idę się ubrać, jak wrócę, masz być gotowy. - musnęłam jego policzek,  zabrałam ubrania i poszłam do toalety wziąć prysznic. Po około 10 minutach wyszłam ubrana i poszłam do spokoju, chłopak nadal spał.
- Serio ? Justin, wstawaj - ciągnęłam za kołdre. - Wstawaj !- chłopak spojrzał na mnie. Zaczął się śmiać - Ty się nie śmiej tylko wstawaj - rzuciłam pościel obok na łóżku i zaczęłam ciągnąc chłopaka za rękę aż w końcu wstał. - Boże na reszcie..
- Oj Rav nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi. Chociaż ty zawszę jesteś piękna - pocałował mnie i poszedł do swojego pokoju. Poprawiłam trochę włosy i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i zaczęłam szukać jakiegoś ciekawego programu. Po chwili z pokoju wyszedł wyszykowany chłopak.
- To co idziemy ? - spytał
- No idźcie, powodzenia.. - pomachałam im i dalej przełączałam kanały.
- A ty co ? Wstawaj też idziesz .. - uśmiechnął się i otworzył drzwi od apartamentu.
- A po co ja tam ? Przestań tylko będę tam przeszkadzać, jestem wam niepotrzebna - spojrzałam na niego i podsunęłam bardziej pod siebie nogi. Ciemnooki podszedł do mnie i złapał za rękę.
- Idziesz i nie dyskutuj. Co ty będziesz tu robić sama jak wszyscy wychodzą. Idź ubierz buty i chodź..
- Ale będę przeszkadzać...- przerwał mi
- Idź po buty - pobiegłam po kremowe balerinki, chwyciłam mojego iPhone i pobiegłam do chłopaka. Złapał mnie za rękę i poszliśmy na dół gdzie czekała na nas już mama Justina, Scooter, Alfredo, Kenny i Ryan. Chłopak bardzo mocno mnie trzymał i przepychając się przez tłum fanów wsiedliśmy do czarnego busa, którym pojechaliśmy pod stacje radiową. Pod budynkiem tez było bardzo dużo ludzi, boże ile on ma fanów, oni są wszędzie. Dostaliśmy się do Radia dzięki ochronie. Wjeżdżaliśmy właśnie widną .
- I ty masz tak na co dzień ? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem .
- Tak, ale da się do tego przyzwyczaić - zaśmiał się i przytulił mnie do siebie. Dojechaliśmy na 14 piętro, gdzie miał się odbyć wywiad. Cały czas szliśmy przytuleni i co chwile się śmialiśmy, dopóki doszliśmy do sali. Przywitał nas mężczyzna i kobieta.
- To co możemy zaczynać ? - pyta mężczyzna - Kate, przynieś znajomym wody - uśmiechnął się promiennie mężczyzna. - Siadaj - wskazał gestem reki miejsce naprzeciwko niego.- A państwo, usiądźcie sobie tu na fotelach - powtórzył gest, ale tym razem wskazał miejsca przy ścianie po lewej stronie od wyjścia. Usiadłam obok Kenny'ego i Ryan. Dziewczyna o imieniu Kate, przyniosła nam butelki z zimną, niegazowaną wodą i usiadał niedaleko mężczyzny, który miał poprowadzić ten wywiad. Przyglądałam się wszystkiemu dokładnie, byłam w takim miejscu pierwszy raz i szczerze nie wiem jak Justin może tak spokojnie tam siedzieć, ja bym się strasznie bała. Ponieważ wiem, że mogłabym palnąć jakąś głupotę. No i chwile po moim rozmyślaniu zaczęło się.
- Dzień dobry, drodzy słuchacze. Jak tam się wam spało ? Mam nadzieje, że dobrze, a jeśli nie to was zaraz rozbudzimy. Przed wami , idol nastolatek, chłopak o niezwykłym talencie. O to przed wami Justin Bieber.
- Hej - powiedział chłopak
- To może ty Justin powiesz nam jak ci się spało ? - uśmiechnął się mężczyzna. Bieber spojrzał na mnie i się uśmiechnął promiennie, pokazując swoje białe ząbki. Zarumieniłam się i odwróciłam głowę w innym kierunku.
- Aaa. Powiem ci, że bardzo dobrze - zaśmiał się
- To dobrze, przynajmniej ty, bo ja nie.. - zaczęli się śmiać - Słyszałem, że nagrywasz nową płytę.
- Tak, a właściwie to już ją kończę. Niedługo będzie jej premiera, dlatego też, na razie tu zostaję.
- Jak będzie się nazywać płyta ?
- Płyta będzie nazywać się Believe i premiera jest 19 czerwca, serdecznie zapraszam .
- Może nam opowiesz trochę o niej ?
- Na płycie pojawią się piosenki dość różne, każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Na płycie pojawi się Nicki Minaj, Big Sean, Drake, Ludacris. Płyta jest świeta, bardzo mi się podoba i mam nadzieje, że wam też.
- No dobrze, to jeszcze mam jedno małe pytanie. Co to za urocza dziewczyna przyjechała tu z tobą ? Często ją widać z tobą. - mężczyzna spojrzał na mnie z Justinem. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam się w chłopka oczy.
- Jest to cudowna, zabawna, śliczna, inteligentna dziewczyna, którą bardzo wielbię.
- Czy to oznacza, że jesteście razem ?
- Miało być już ostatnie pytanie - zaśmiali się
- No tak, przed państwem Justin Bieber. Szykujcie się, bo już niedługo rozniesie swoją płytą cały świat.
- JEEEEE... - powiedział chłopak i zeszli z anteny. Chłopaki napili się wody, ja tez, ale jak to zawsze ja niezdara wylałam trochę jej na siebie, na szczęście to tylko woda.
- Dzięki Justin, byłeś świetny. - podał mu dłoń mężczyzna
- To ja dziękuje - odwzajemnił i przybił mu piętkę. Potem wszyscy wyszliśmy z powrotem do windy. Chłopak mocno mnie przytulił do siebie. Pojechaliśmy do hotelu. Chłopcy pierwsze co to usiedli grać w
x-box'a, oprócz Justina, który przytulał mnie od tyłu. Patrzyłam się na chłopaków.
- Boże ile wy możecie w to grać, nie nudzi was to ? - ciekawa była, bo ile można grać w tą samą grę. Powiem tak na marginesie, że nigdy mnie nie kręciły gry komputerowe itp.
- Musimy pobić rekord .
- Ludu... - chłopak mnie puścił, a ja poszłam się napić.
- Co robimy ? - spytał
- No nie wiem.. - spojrzałam na pole do koszykówki i podeszłam. Wzięłam piłkę i zaczęłam ją odbijać od ziemi.
- Chcesz zagrać ? - spytał
- Mhymm..
- Ale wiesz, że ze mną nie wygrasz ? - uśmiechnął się zadziornie. Nic nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, ze ma racje. Chłopak jest świetny w tej grze, tak jak w innych. Naprawdę utalentowany to jest chłopak. Zaczęłam odbijać piłkę i zbliżać się do kosza. Już miałam rzucić, kiedy Biebs, odebrał mi piłkę .
- Ej - powiedziałam zawiedziona, miałam nadzieje, że trafię do kosza. Pobiegłam za nim i wystawiałam ręce, tak aby nie mógł trafić. Coś jednak nauczono mnie na lekcji wychowania fizycznego. Chłopak trafił. W końcu miałam piłkę wyszłam za pole i chciałam już biec kiedy Justin mnie przytulił do siebie.
- Czy ty możesz mnie nie rozpraszać ? - chłopak się zaśmiał i delikatnie mnie podniósł, tak że trafiłam. Przez jakąś godzinę graliśmy, aż w pewnym momencie usłyszałam burczenie w brzuchu. W sumie to się nie dziwię w końcu nic dziś nie jadłam, a mój organizm bez posiłku nie wytrzyma nawet parku godzin, jakim cudem dziś wytrzymał to ja nie wiem. Złapałam się za niego i spojrzałam na chłopaka.
- Głodna jestem - powiedziałam
- Wiesz ja też. To co idziemy coś zjeść ? - pokiwałam głową. Poszłam się przebrać i chłopak też. Po czym wyszliśmy na miasto. Zjedliśmy ciepły obiad w ubocznej, miło urządzonej knajpce, tak aby nikt nam nie przeszkadzał. Potem postanowiliśmy, ze pójdziemy sobie na plażę, po drodze Bieber zrobił zdjęcia z fankami. Doszliśmy na plażę, dużo ludzi nie było, więc mieliśmy trochę spokoju. Trzymaliśmy się za ręce.
- Wiesz co dawno się tak nie czułem jak teraz - uśmiechnął się
- Tak ? A jak się czujesz ? - spojrzałam na niego
- Teraz czuję si,ę bardzo dobrze, wiem że czegoś mi brakowało, a teraz wiem, że to byłaś po prostu ty . Bardzo cię kocham - staliśmy właśnie naprzeciwko morza. Chłopak przytulił mnie od tyłu i chwile tak staliśmy, ciesząc się tą chwilą, tym że mamy siebie i nic nam nie brakuje już do szczęścia. Chwile chlapaliśmy się nad brzegiem, pośmialiśmy się z swoich historii, a głównie z historii Justina, bo w moim życiu nic takiego zbyt śmiesznego, a jeśli coś było to już to opowiedziałam. Postanowiliśmy już pomału wracać.
- A ty kochasz mnie ? - spytał. Bo w sumie to mu nie odpowiedziałam.
- Może - uśmiechnęłam się
- Może ? - zaśmiał się,a ja się zbliżyłam do jego twarzy i musnęłam jego usta. - To jak może, czy na pewno?
- Pewnie, że ciebie kocham - przytuliłam się i tak wróciliśmy do apartamentu w hotelu. Chłopaki dalej grali, a co mogli robić innego. Przebrałam się w piżamę, chłopak zdjął ubrania i został w samych bokserkach i położyliśmy się tym razem w jego sypialni. Nie wiem dlaczego, ale tak po prostu zrobiliśmy. Położyłam się , a on obok mnie. Przytuliłam się do niego i musnęłam jego wytatuowaną koronę. Położyłam głowę na tym miejscu.
- Kocham cię - powiedziałam szeptem.
- Ja ciebie też - chłopak zaczął mnie namiętnie całować. Złapał mnie za udo, po czym rękę przełożył pod moją koszulkę na nagi brzuch. Odsunęłam jego dłoń, a on znów ją tam wsadził.
- Justin ..- mruknęłam przez pocałunek. Odsunął się ode mnie.
- Coś się stało ? - spytał
- Nie mogę, nie dziś - spojrzałam na niego, a ten chwile mi się przyglądał. - Nie jestem na to jeszcze gotowa. Chłopak musnął moje usta i położył się obok mnie. Przytulił mocno i pocałował w głowę .
- Dobrze, kochanie - jeszcze raz ją pocałował, a ja położyłam ją na jego tors. - Poczekamy. Kocham cie wiesz ..
- Ja ciebie też, dziękuję - przymknęłam oczy.
- A teraz śpij słońce .


Hejołł, chciałam was poinformować, że będę tu rzadko dodawać, ale mam nadzieje że przynajmniej raz w miesiącu, albo może i częściej. Po prostu nie mam czasu, ale myślę, że to się poprawi. Chciałabym również was przeprosić, za to że tak własnie długo nie dodawałam, ale mam nadzieje, że warto było trochę tyle poczekać,albo po prostu spodoba wam się ten rozdział.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 6

Obudziłam się na łóżku szpitalnym obok Justin'a. Nie pamiętam nawet jak się tam znalazłam, bo usnęłam na krześle obok łóżka. Odwróciłam się do niego twarzą. Leżał uśmiechnięty i patrzył się na mnie. Odwzajemniłam uśmiech i delikatnie przejechałam palcem po jego ranie na łuku brwiowym.
- Cześć - powiedział uśmiechnięty, a ja delikatnie musnęłam jego wargi. Chwile leżeliśmy wpatrując się w siebie, gdy nagle do sali wszedł Scooter. Oderwałam się od Bieber'a i spojrzałam się na mężczyznę , który własnie wszedł do pomieszczenia.
- No Justin, dzisiaj wychodzisz ze szpitala, wszystko jest już dobrze, tylko, że teraz musisz być bardziej ostrożny i odpoczywać. Tak powiedział mi przed chwilą doktor. - Scooter zerknął na nas i zaczął pakować brudne ubrania Justina i wykładać czyste. Wstałam i pomogłam mu się w nie brać, po czym pomogłam mu przejść do samochodu.
- Raviva, jedziesz z nami ? - spytała nagle Pettie, która przyjechała po nas wraz z ochroniażami Juss.
- Jeśli mogę, bo w sumie możecie mnie odwieźć do cioci, która mieszka niedaleko. - nie chciałam się zbytnio narzucać, więc chyba było by lepiej jeśli bym została u ciotki.
- Co ty w ogóle mówisz ? - spojrzał zaskoczony chłopak
- Nie chcę wam się narzucać, być kolejnym problemem - powiedziałam
- Ale ty nie masz nic do gadania, zostajesz ze mną już na zawszę, rozumiesz ? - powiedział i przytulił się do mnie -Nigdy cię nie zostawię .
- No dobrze, to w takim razie gdzie teraz jedziemy ? - spytałam
- W sumie to teraz chyba na lotnisko, a potem samolotem do New York na parę dni, niech Justin odpocznie trochę - powiedział Scooter
- Tak masz racje - uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na chłopaka, który był chyba wyczerpany tym wszystkim, bo przytuliła się do mnie i usypiał. Było to słodkie, ale ja też niedługo potem zasnęłam, ponieważ zawszę mam tak, że jeśli jadę samochodem chce mi się spać.  A to dlatego, że gdy byłam mała, moi rodzice gdy nie mogli mnie uśpić wsadzali mnie do nosidełka, do auta i wozili mnie w okół naszego domu, do puki nie usnęłam.
Obudziło mnie delikatne szturchanie .
- Raviva, wstawaj - mówiła mama Justina - Justin ty też, wstawajcie. Jesteśmy już - przetarłam oczy i spojrzałam na około. Byliśmy już na lotnisku. Mama chłopaka wyszła już z auta, Justin jeszcze spał mi na moich nagach. Zaczęłam całować go i w ten się obudził przy okazji odwzajemnił pocałunek.
- Wiedziałam, że to cię obudzi - uśmiechnęłam się do niego i delikatnie pogłaskałam do po czole. Odwzajemnił uśmiech i pomału wstał. Poprawił się i wysiedliśmy razem z auta i poszliśmy prosto do prywatnego samolotu Justina. Wsiedliśmy razem i zajęliśmy miejsca na przeciwko jago znajomych, a zarazem obok siebie i wystartowaliśmy. Chłopak zapoznał mnie z każdym, ma on na prawdę wspaniałą ekipę. Również dobrze zaczęłam dogadywać się z jego mamą. To chyba dobrze. Chłopak spojrzał się na mnie, a ja na niego. Złapał za moją dłoń i ucałował. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jego tors.

~*~ Oczami Ashley ~*~
Raviva dawno do mnie nie dzwoniła, a jak próbowałam się do niej dodzwonić to włączała się poczta głosowa. Trochę się o nią martwiłam, nawet jej nie widziałam od dwóch dni, to trochę dziwne. Postanowiłam zadzwonić do Van, może ona coś wie, lecz ona również przezywa to samo co ja. Umówiłyśmy się pod Rav domem, może coś się stało. Trzeba to sprawdzić. Pukałyśmy, dzwoniłyśmy ale to wszytko na marne. Zaczynam poważnie się martwić. Co się mogło stać.

~*~ Oczami Ravivy ~*~
Przetarłam oczy i zobaczyłam, że jesteśmy jeszcze w samolocie. Justina nie było obok, a ja leżałam na dwóch miejscach w dodatku jeszcze przykryta kocem. Wstałam i chwyciłam swój telefon, było chyba 20 nieodebranych połączeń od Ash i 15 od Van. Zapomniałam im o wszystkim powiedzieć. Było trochę późno, bo około 1 nad ranem, więc postanowiłam im napisać sms. "Ash wszystko u mnie jest dobrze, nie denerwujcie się o mnie. Jestem aktualnie z Justinem i muszę chwile sobie wszystko uporządkować, wiec zadzwonię od razu jeśli będę mogła. Przepraszam, że was nie poinformowałam o tym że wyjeżdżam, ale już niedługo się wytłumaczę. Przekaż wszytko Van. Tęsknie i do usłyszenia niedługo ~ R :*". Wysłałam i wciągnęłam głęboko powietrze, po czym je powoli wypuściłam z moich zaschniętych ust. Spojrzałam  nad siebie i ujrzałam Bieber'a, który stał nade mną i się przyglądał.
- Coś się stało ? - spytał
- Nie, jest dobrze - uśmiechnęłam się, a chłopak zajął obok mnie miejsce. - Kiedy będziemy ? - spytałam
- Właśnie lądujemy - złapał mnie za rękę - Musisz się przygotować, że trochę aparatów będzie na lotnisku. - spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami i palcem wskazującym poprawił mi kosmyk, który spadał mi na oczy. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam jego dotyk. Chwile potem wylądowaliśmy już w New York. Zebrałam swoje rzeczy i wraz z chłopakiem wyszliśmy i powędrowaliśmy od razu do budynku, gdzie musieliśmy odebrać swoje bagaże. Ochrona chłopaka zadbała o nie i kazała nam iść prosto do wyjścia, gdzie czekał na nas już samochód. Ludzi było ful, fanów i reporterów. Jednak chłopak tym razem nie mógł się zatrzymać, bo był  wykończony. Chłopak założył kaptur, a ja złapałam go za rękę i się do niego przytuliłam.
- Nie wiedziałam, że będzie ich aż tyle - powiedziałam
- Haha mówiłem - zaśmiał się. Czułam się trochę nieswojo. Za dużo było ludzi wokół mnie. Ale cieszyłam się, że mu poprawił się w końcu humor. Doszliśmy do wyjścia i tam czekał na nas duży, czarny bus. Wsiedliśmy tam i czekaliśmy, jak reszta ekipy się zapakuje. Po 10 minutach ruszyliśmy, lecz nie zbyt szybko, bo samochód obtoczyli fani i nie dało się przejechać.
- Jeju jest ich jeszcze więcej - powiedziałam przestraszona. Jus tylko znów się zaśmiał i przytulił mnie.

~*~*~*~
Justin dostał dość duży apartament, gdzie były cztery sypialnie. W pokoju również znajdowało się pole do koszykówki, bilard, salon , a w nim cały regał różnych gier i X-BOX. To było przesadzone, co ludzie dla niego robią. Mieliśmy ostać tu trochę, ponieważ Bieber musiał parę dni odpocząć, ale również miał tu kilka wywiadów. Na temat swojego życia i nadchodzącej płyty, którą właśnie nagrywa. W tym pokoju byłam ja , Alfredo, Ryan no i Justin. Inni mieli pokoje obok nas. Wzięłam swoją walizkę i poszłam do swojej sypialni. Zostawiłam walizkę i wróciłam do salon, gdzie siedzieli chłopcy.
- A wy nie idziecie spać ? - spytałam 
- My jeszcze chwile pogramy - powiedział zawzięcie grając Ryan 
- Justin, ty powinieneś położyć się. Lekarz ci kazał odpoczywać - powiedziałam i złożyłam ręce na klatce piersiowej. 
- Rav idź się połóż, my też za chwile pójdziemy - powiedział chłopak i przesłał mi buziaka. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do pokoju, zabrałam swoją piżamę, potrzebne rzeczy do kąpieli i poszłam się umyć. Gdy wyszłam chłopcy dalej grali.
- Justin . - przypomniałam
- Skarbie już idę - powiedział skupiony na grze. Dobra, niech robi co chce. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na dwu osobowym łóżku, pościelony białą pościelą. Biały materiał był przyjemnie zimny, zawsze jak w domu wstawałam kładłam pościel na balkonie, aby była zimna na wieczór. Sprawdziłam jeszcze tt i wiadomości. Odwróciłam się na lewy bok, tylko na nim mogłam usnąć, jeśli nie byłam zmęczona. Przymknęłam swoje powieki i już miałam pogłębić się w swoim śnie, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie od tyłu przytula. Odwróciłam się i ujrzałam Justina, który miał włosy roztrzepane i był w krótkich spodenkach.
Odwróciłam się i obejrzałam jego twarz, która była rozpromieniona.
- Masz swój pokój - powiedziałam
- Wiem
- To czemu tu jesteś ?
- Bo było mi zimno samemu - powiedział i jego mina w tym momencie posmutniała.
- To trzeba było przykryć się jeszcze kocem, albo ubrać coś jeszcze na siebie. - dotknęłam palcem jego klatki piersiowej.
- Ale mogłem też przyjść do ciebie i się po prostu przytulić. - uśmiechnął się zadziornie
- No niech ci będzie - przytuliłam go do siebie - Ale idź spać, okey ? Bo miałeś odpoczywać, a na finale grasz w gry - poprawiłam mu trochę włosy i bardziej się w niego wtuliłam.
- Dobrze - przymknęłam oczy i wpadłam w głęboki sen.
Obudziłam się chłopak jeszcze spał, w dodatku zabrał mi moja kołdre i było mi trochę zimno, dobrze, że przynajmniej on był ciepły i jak sie do niego przytulałam było mi ciepło. Narzuciłam na siebie szary podkoszulek, białą, krótką sukienkę i czarne japonki. Poszłam do toalety zrobiłam delikatny makijaż, a włosy związałam w kitkę. Weszłam do salonu, a tam spali chłopacy. Gra była zastopowana, a oni trzymali pady w ręku. Chyba musieli do późna grać i usnęli. Wyciągnęłam im zabawki i wyłączyłam ją. Narzuciłam na nich koce i poszłam z powrotem do swojej sypialni. Justin już nie spał. Trzymał w ręku swój telefon i prawdopodobnie odpowiadał na twitty.
- Justin - podeszłam bliżej jego
- Tak ? - nawet na mnie nie spojrzał, był cały czas zapatrzony w swój telefon.
- Głodna jestem, a nie chce iść sama do restauracji. Chodź ze mną . - złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć.
- Rav, poczekaj muszę się ubrać. - chłopak wstał i wyszedł z mojego pokoju. Wyszłam za nim i widziałam jak patrzy się na chłopaków. Przeszedł obok i poszedł do siebie. A ja jak cień szłam za nim krok w krok.
Usiadłam na łóżku i mu się przyglądałam.
- Wiesz, chciałbym zmienić bieliznę, mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzał mój goły tyłek. No chyba, że odwrócisz się lub zamkniesz oczy. - powiedział mi pokazując przy tym swoje bokserki.
- Nie, nie zamknę oczy - położyłam się na jego łóżku, zamknęłam oczy i na wszelki wypadek zasłoniłam jeszcze dłońmi. Chwile tak leżałam.
- Już ? - spytałam zniecierpliwiona. Mój brzuch co chwile dawał o sobie znać. Marzyłam tylko i wyłącznie o jedzeniu, o tej chwili, w której poczuje ciepły smak świeżo parzonej kawy i ciepłych grzanek.
- Tak - obejrzałam chłopaka, był cały już ubrany. - Możemy już iść ? - dodał
- Jeszcze pytasz ? - spytałam i złapałam go za rękę. Zeszliśmy na dół do restauracji. Siedział już tam Scooter, mama Justina i Kanny . Przywitaliśmy się z nimi i podeszliśmy razem do szfeckiego stołu, gdzie znajdowały się przeróżne smakołyki. Wzięłam talerzyk i nałożyłam sobie wszytko co lubię i znajdowało się tam na stołach. Chłopak gdy zobaczył ile wzięłam do jedzenia, delikatnie był zaskoczony.
- Taka chuda, a tyle je. Ej może masz tasiemca ? - spytał siadając przy stole na przeciwko mnie, a zarazem obok Kanny'ego.
- Hahaha, ale śmieszne. Daj mi spokój głodna jestem - uśmiechnęłam się i zaczęłam pałaszować jedzenie. Jestem strasznie wybredna, więc jedzenie zazwyczaj się powtarzało. Wszyscy zajadali i przy tym rozmawiali, a ja patrzyłam się tylko i wyłącznie w swój talerz. Pewnie wyglądałam jakbym pierwszy raz zobaczyła jedzenie, ale co ja na to poradzę, byłam głodna. Poszliśmy już razem do pokoju. Jus miał dziś odpoczywać, więc miał wolne, a wiem że na pewno nie będzie bezczynnie leżał na kanapie to zaczęłam namawiać go do zabrania mnie na spacer.
- Czyli chcesz zwiedzić trochę New York ? Okey , to chodź
- chłopak narzucił na głowę czapkę i okulary słoneczne tak jak ja tylko, ze ja nie miałam czapki.Chłopak złapał moją dłoń i zjeżdżając w dół windą pocałował, co spowodowało tym, że byłam uśmiechnięta i w dodatku delikatnie czerwona na twarzy. Wysiedliśmy i poszliśmy pomału do centrum przy okazji zahaczając przy tym jeszcze Starbooks'a . Spędziliśmy prawie cały dzień na zwiedzaniu. Bardzo mu dziękuje za to, bo to wspaniale miasto i cieszę się, że mogłam w spokoju spędzić dzień z moim chłopakiem. Bo wcześniej, nie było zbytnio takiej okazji, ponieważ była całodobowa kontrola mojego ojca. Wróciliśmy do domu i postanowiliśmy, że przebierzemy się w stroje kąpielowe i zeszliśmy na dół gdzie znajdował się ogromny basen z pięknym widokiem na całą okolice. Położyłam ręcznik na leżaku, chłopak powtórzył po mnie czynność. Było dość sporo ludzi, ale to chyba nam nie przeszkadzało. Bieber'a trochę pozaczepiano, porobił kilka zdjęć i porozdawał kilka autografów. A ja w tym czasie pomału weszłam do wody i zaczęłam pływać. W końcu usłyszałam, że ktoś do mnie dopływa. Oparłam się o barierkę basenu i przyglądałam się widokowi. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Ładnie tu, prawda ?
- Myhymm..
- Spójrz zachód słońca - pokazał mi palcem na zachodzące słońce. Spojrzałam się w tamtym kierunku, po czym odwróciłam się do niego. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Chłopak złapał mnie za talię i przysuną bliżej siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on pocałował mnie czule. Odwzajemniłam pocałunek, lecz niedługo, ponieważ ludzie zaczęli robić nam zdjęcia
. Odpłynęłam od niego i wyszłam z basenu. Wzięłam ręcznik owinęłam się nim i czekałam, aż Justin zrobi to samo. Chwile potem szliśmy już razem do pokoju. Przebraliśmy się , zamówiliśmy kolacje do pokoju i położyliśmy się spać. Oczywiście chłopak przyszedł znów do mnie na noc.
- Zabierasz mi w nocy pościel .- powiedziałam stanowczo
- Tak ?
- Tak, więc tym razem się pilnuj. - on się zaśmiał, przytulił mnie do siebie i przykrył porządnie mnie pościelą. I tak razem zapadliśmy w sen. Alfredo i Ryan przez cały dzień spali, wypoczywali po ciężkiej nocy na graniu, więc nawet się nie wynurzali z swoich pokoi.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 5

 Następnego dnia obudziłam się z bardzo dobrym humorem. Zeszłam na dół, gdzie siedział mój tata i popijał świeżo zaparzoną kawę.
- Dzień dobry tato - podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek.
- Dzień dobry córciu. Co ty taka dziś szczęśliwa ? - spytał popijając kawę.
- Nie wiem, taki ładny dziś dzień, może dlatego - wzruszyłam ramionami i zrobiłam sobie grzanki z miodem i nalałam świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. - Tato, a gdzie jest Helga ? - spytałam ciekawa .
- Jest chora. Chyba wytrzymasz bez niej przez tydzień. - spojrzał się na mnie. Ja się nie odezwałam, tylko zajadałam się moim przepysznym śniadaniem. Zjadłam i wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się w krótkie szorty, białą, luźną koszulkę z kolorowymi wzorkami i krótkie botki. Postanowiłam zadzwonić do Justina . Pierwszy sygnał, drugi i nic .. Rozłączyłam się, nie będę taka nachalna. Poczekam może oddzwoni. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili usłyszałam mój telefon, a na ekranie ukazał się Justin.
- Hej, przepraszam, że nie odebrałem, ale miałem przed chwila wywiad. - słysząc jego głos od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech.
- Hej, nie no okey, nie musisz się mi tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie
- No to co robisz ? - spytał
- W sumie to nic, ale chciałam, abyś przyszedł do mnie. Chciałabym abyś poznał mojego ojca, a on ciebie. No chyba, że nie chce.. - przerwał mi po chwili
- Nie no jasne, że chce. Ale potem gdzieś cię zabiorę i pokażę ci jedno miejsce.
- Okey - byłam ciekawa, co takiego tym razem wymyślił
- Będę za niecałą godzinę
- To czekam, pa
- Pa - rozłączył się, a ja rzuciłam się na łóżko i cieszyłam się chwilą. Nagle do mojego pokoju wparował Ojciec w piżamie. Spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Córciu może byś... - powiedział coś , ale nie dokończył bo dziwnie się na niego spojrzałam - Coś nie tak ? - spytał.
- Tato, ty jeszcze nie jesteś ubrany ?  Idź lepiej się szybko ubrać , bo niedługo ktoś przyjedzie i chce ci tą osobę przedstawić. - powiedziałam. Tata poszedł do swojej sypialni się ubrać, a ja pobiegłam na dół trochę ogarnąć mieszkanie, bo Helgi nie było, więc trochę się nabrudziło. Po pół godzinnym sprzątaniu usłyszałam dzwonek. Nie zastanawiając się kto to otworzyłam bramę i usłyszałam jak samochód wjechał na naszą posesję. Wybiegłam z domu prosto do mojego chłopaka, który właśnie wysiadał z auta.
- Cześć - przytuliłam go mocno, a on odwzajemnił uścisk i mnie pocałował w usta.
- Cześć, to co idziemy ? - złapał mnie za rękę i spojrzał pytająco.
- Tak - poszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do niego, ale nikogo nie było. Myślała, że tata dawno już zszedł na dół, a go nadal nie było.
- Tato, możesz zejść - krzyknęłam i po chwili usłyszałam kroki zbliżające się. Spojrzałam na Bieber' a, a potem odwróciłam wzrok na mojego ojca, który właśnie stał przed nami.
- Tato, chciałam ci przedstawić mojego chłopaka - uśmiechnęłam się , po czym dodałam - Justin to jest mój tata.
- Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber. Miło mi pana poznać - podał mu rękę , a ojciec jemu
- Dobry, dobry , mi też miło. - spojrzał na niego podejrzliwie. - Wiesz chłopcze wiążąc się z moją córką, musisz o czymś wiedzieć. Po pierwsze, szanuj ją, nie zrań jej i pamiętaj co robisz, a po drugie ja tu żądze i nie zapominaj o tym . - spojrzałam na Justin'a , który miał trochę zdezorientowaną minę.
- Dobrze panie Treinor. A teraz mam pytanie, czy mógłbym porwać na trochę pana córkę ?
- No dobrze, ale proszę nie za długo - odpowiedział ojciec i poszedł do salonu. Wyszłam z Justin'em na zewnątrz.
- To gdzie idziemy ?
- Masz rower, prawda ? - spytał
- Tak .
- To idź po niego i przyjdź tu, będę czekał na ciebie. - poszłam do garażu, po moją damkę z koszyczkiem. Która była czyściutka, ponieważ często z niej korzystam. Wzięłam ją i poprowadziłam z powrotem pod dom, gdzie stał Justin ze swoim rowerem.
- To co gotowa ? Możemy jechać ? spytał
- Jasne - uśmiechnęłam się i wsiadłam na rower. Zanim jeszcze ruszyliśmy chłopak zerwał z krzewu jasną różową różę, którą mi podał.
- Dziękuję - włożyłam ją do koszyczka i ruszyliśmy. Przez pewien czas trzymaliśmy się za rękę jadąc w kierunku bramy.  Potem jechaliśmy obok siebie i co chwile z czegoś żartowaliśmy.
- Tak w ogóle to gdzie jedziemy ? - spytałam ciekawa
- Chcę ci coś pokazać, a dokładnie to pewne miejsce. - jechaliśmy jakiś czas, zatrzymaliśmy się po drodze na lody. Usiedliśmy na ławce niedaleko lodziarni i zaczęliśmy jeść lody. Wzięłam swojego loda i go ubrudziłam w nos. Zaczęłam się śmiać, ale chłopak mi oddał i zaraz moja cała twarz była w jego lodzie.
- Wyczyść to ! - powiedziałam śmiejąc się
- To ty wyczyść mój nos ! - oburzony. Przybliżyłam się i delikatnie cmoknęłam go w nos, po czym chusteczką wytarłam brudne miejsce. Następnie, on wziął chusteczkę i wytarł mi buzię. Po zabawie z lodami pojechaliśmy dalej. Trochę już mnie bolały nagi od tej jazdy. Po chwili Justin zatrzymał się i zsiadł z roweru. Zrobiłam to samo co on. Podszedł do mnie i złapał mnie a rękę.
- Chodź, już jesteśmy - poszliśmy przed siebie. Bieber prowadził mnie cały czas, aż w pewnym momencie zatrzymał się i pokazał mi coś naprawdę pięknego. Był to widok na całe nasze miasto przy zachodzi słońca. Przytulił mnie do siebie .
- Widzisz to, to cały świat stoi u naszych stup, ale wiedz, że właśnie ja trzymam swój cały świat w ręku. Czyli ciebie Raviva. Kocham cie - gdy to usłyszałam pocałowałam go, to były najwspanialsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Było już ciemno, ale pojechaliśmy do centrum i wjechaliśmy na dach jednego z najwyższych budynków. Tam zaczęliśmy się wygłupiać. Tańczyliśmy, on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zaczęłam się śmiać. Nie obyło się też bez czułości. Staliśmy chwile tak wpatrzeni w siebie . Zaczęliśmy się całować, najpierw w usta,  lecz potem chłopak zaczął całować mnie po szyi. To było cudowne uczucie i w tym momencie przypomniały mi się jego słowa z dzisiejszego dnia , że jestem jego światem. Chwile jeszcze posiedzieliśmy na tym dachu i wróciliśmy do mojego domu.  Właśnie staliśmy przed moim drzwiami od domu.
- Rav muszę ci coś jeszcze powiedzieć - poprawił mi kosmyk włosów, który właśnie opadł mi na twarz.
- Coś się stało ?
- Nie nic, ale za 2 dni wieczorem wyjeżdżam w trasę i nie będzie mnie przez parę miesięcy- spojrzał mi w oczy.
- Ale musisz ? - spytałam smutna
- Tak, przecież wiesz, że fani są równie ważni jak ty, ale mam dla ciebie propozycję .
- Jaką ? - ciekawa byłam
- Pojedz ze mną, spędzimy dużo czasu razem. Zwiedzisz świat, będziesz mogła nawet w trasie studiować, proszę pojedź ze mną. Będziemy przyjeżdżać tu na święta i podczas przerw w trasie. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem co na to powie ojciec. On na pewno się nie zgodzi - posmutniałam, chłopak podniósł moją głowę.
- Porozmawiaj z nim - pocałował mnie po czym dodał - Przyjadę jutro , pa - pożegnał się, spakował rower i wsiadł do swojego śnieżno białego auta. Wróciłam do domu. Zobaczyłam mojego ojca, który siedział w salonie i oglądał telewizję, usiadałam niedaleko niego na fotelu.
- Co tak późno ?
- Trochę się zagadaliśmy - uśmiechnęłam się na samą myśl o moim ukochanym.
- Myhym.. Mam nadzieję, że to ostatni raz. - powiedział i spojrzał w telewizor.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć , a raczej się zapytać .
- No słucham - trochę się zdenerwowałam
- Justin wyjeżdża w trasę na parę miesięcy i zaproponował, abym z nim wyjechała. Mogę z nim pojechać ? - ojciec spojrzał na mnie, jego mina mnie trochę przeraziła.
- Słucham ? Ty chcesz wyjechać z chłopakiem, gdzieś na koniec świata ? Dziewczyno ty masz 18 lat, masz się uczyć ,a nie gdzieś się włóczyć . Słuchaj, ty idź do swojego pokoju i mnie nie denerwuj - na krzyczał na mnie i pokazał palcem w stronę mojego pokoju. W płaczu pobiegłam do niego i zamknęłam się. Nie chciałam, aby Justin zostawił mnie z moim ojcem. Kocham Justin'a i to bardzo mocno, a ojciec tego nie rozumie. Mimo, że nie znam jakoś długo, ale zakochałam się i wiem, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Zadzwoniłam do Van i jej o wszystkim opowiedziałam. Ona mnie pocieszyła i powiedziała, abym jeszcze raz spróbowała z ojcem porozmawiać. Trochę porozmawiałyśmy jeszcze o niej, wyjechała o z chłopakiem do Europy, jej chłopak jest znanym aktorem i już nie raz Vanessa była z nim w na czerwonym dywanie i dzięki temu po części jest sławna. Oni się strasznie kochają i mama Vanessy nie miała z tym problemu, aby dziewczyna z nim wyjechała. A mój ojciec nigdy nie pozwala mi na nic. Wykapałam się i przebrałam w granatową podkoszulkę i majtki z koronką po czym położyłam się spać.

~*~ Następny dzień ~*~
~*~ Oczami Ojca ~*~
Byłem już ubrany i byłem zajęty swoją pracom, bo właśnie budował się mój kolejny Hotel tylko, że tym razem w Bostonie. Usłyszałem dzwonek do bramy wjazdowej. Zobaczyłem przez kamerę, że jest to chłopak mojej córki. Wpuściłem go do środka, niech się nacieszą sobą, ale szczerze mówiąc nie jestem tym zachwycony, ponieważ ten chłopak nie jest dla niej.
- Dzień dobry, panie Treinor. - wyciągnął w moim kierunku rękę
- Dzień dobry , młodzieńcu - podałem mu rękę
- Mogę wiedzieć gdzie jest Raviva ?
- Tak jest na górze - pokazał palcem. Cieszę się, że ten chłopak wyjeżdża i więcej nie spotka się z moją córką, źle na nią wpływa. Poszedłem dalej załatwiać sprawy związane z budowlą hotelu.

~*~ Oczami Ravivy ~*~
Usłyszałam otwierające się drzwi, myślałam , że jest to Helga i kładzie moje czyste rzeczy na krzesło, więc nie budziłam się. Jednak poczułam nagle na moim policzku czyjeś usta. Odtworzyłam oczy i zobaczyła Justina, który był uśmiechnięty od ucha do ucha. Ucieszyłam się gdy go zobaczyłam.
- Justin - pocałowałam go na powitanie .
- Cześć słonko - położył się koło mnie. - Tęskniłem za tobą, ale już nie długo nie będę , bo będziemy zawszę ze sobą , na zawsze . - przytulił mnie do siebie.
- Oj nie wiem Justin - powiedziałam smutna
- Jak to ? Przecież chciałaś ze mną jechać - spojrzał zaskoczony
- Tak, bardzo bym chciała, ale mój ojciec mi nie pozwala - zaczęłam płakać
- Oj proszę, tylko nie płacz - otarł mi łzy.
- Ale ja nie chcę z nim tu zostać, kocham cię i jesteś dla mnie najważniejszy
- Coś wymyślimy - pogłaskał mnie po głowie. Zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak jeszcze nigdy. Gdy humor mi się poprawił, leżeliśmy obok siebie i się do siebie przytulaliśmy, co jakiś czas całowaliśmy się. Cały czas byliśmy ze sobą blisko. Nagle chłopak usiadł na skrawku łóżka , a ja położyłam głowę na jego nogach. Wzięłam z półki czarny marker i napisałam mu na ręce, aby nie zapomniał o mnie, on również to zrobił tylko, napisał coś innego.
 - Wiesz muszę już iść, bo muszę się spakować, ale  jutro po ciebie przyjadę, więc się spakuj. - przytuliłam się do niego, bardzo mocno, jakby to miał być ostatni raz i tak samo czule go pocałowałam.  Narzuciłam na siebie jakąś bluzkę i szorty. Odprowadziłam go do bramy i jeszcze raz się z nim pożegnałam .
- Przyjadę jutro po ciebie- przybliżył mnie do siebie za biodra - Nie zostawię cię tu, obiecuje i jeszcze raz mnie pocałował. Złapałam go za rękę, a ten pomału odchodził.
- Obiecuje - puściłam jego rękę, a ten wsiadł do auta i odjechał. Gdy weszłam do domu ojciec zauważył napisy na karku .
- Co to jest ? - spytał, ja jednak nie odpowiedziałam tylko zakryłam to włosami i poszłam do siebie. Cały dzień zastanawiałam się jak to zrobimy, abym pojechała razem z nim. Przecież mój ojciec nie wypuści mnie . Ale i tak spakowałam się w walizkę, którą potem schowałam pod łóżko. Poszłam się umyć i położyłam się spać.

~*~ Następny dzień ~*~
~*~ Oczami Ojca ~*~
Kolejny dzień roboty. Raviva w ogóle wczoraj nie wyszła z pokoju. Nie długo opamięta się, ten chłopak zniknie z jego życia. Skupi się na nauce i dziedziczy kiedyś po mnie moją prace. Usłyszałem nagle klakson, spojrzałem się na schody i ujrzałem moją córkę, która z walizką zbiegała na dół.
- Co ty robisz ? - spytałem
- Jak to co, wyjeżdżam.
- Nigdzie nie jedziesz !- krzyknąłem na nią
- Chce być z Justin'em, spędzić z nim resztę, życia nie chce tu zostać, rozumiesz ! - powiedziała płacząc
- Mnie to nie interesuje co ty chcesz, masz się uczyć , a nie za chłopakiem szaleć . Marsz do swojego pokoju i lepiej żebyś z niego nie wychodziła dzisiaj. - pobiegła do swojego pokoju i głośno trzasnęła drzwiami.  Wyszedłem do chłopaka, który jak mnie zobaczył mina mu zrzedła, podszedłem do niego, spojrzałem prosto mu w oczy i rzekłem
- Posłuchaj dzieciaku moja córka jest dla mnie wszystkim. Potrzebuje mnie tak samo jak ja jej. Pewnego dnia będę musiał odejść. Będzie potrzebowała mężczyzny, a nie chłopczyka, którym jesteś.
- Kocham ją - powiedział chłopak córki
- Z pewnością...Wiem jakim typem jesteś. Kiedyś byłem w tej samej sytuacji. To znaczy, że któregoś dnia zostawisz ją dla kogoś innego. Złamiesz jej serce. To nie może się wydarzyć.
- Nie znasz nas
- Nie chcę. Nie chcę ciebie znać. Weź swój samochód, jedź i nigdy nie wracaj. Tak będzie lepiej dla ciebie.
- Co zrobisz ?
- Ruszaj w drogę - powiedziałem i się odwróciłem, ale chłopak mnie jeszcze na chwile zatrzymał.
- Możesz jej to przekazać ? - podał mi jakąś kartkę , nie odpowiedziałem i wróciłem do domu. Wyrzuciłem do kosza tą kartkę i poszedłem załatwiać dalej swoje sprawy.

~*~ Oczami Ravivy ~*~
 Zeszłam na dół, napić się . Ojciec był cały czas zajęty nawet nie widział, że zeszłam. Sok się skończył, więc chciałam wyrzucić karton. Moim oczom przyniosła uwagę karteczka zgnieciona. Wyrzuciłam karton, a karteczkę zabrałam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam ją czytać. Była ona od Justin'a
"Spotkajmy się na lotnisku dziś wieczorem o 11:00"
Przebrałam się , usiadłam między szafką nocną , a łóżkiem. Siedziałam tak, aż wybiła na zegarku 23:00, nagle zadzwonił telefon stacjonarny, który miałam również w pokoju. Bałam się odebrać, wiedziałam, że to on, ale nie odebrałam , bo gdyby ojciec usłyszał, że rozmawiam z kimś, pewnie by podsłuchał przez drugi telefon na dole. Schowałam głowę między nogami, aby tego nie słyszeć. Telefon ucichł. Zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować, chodziłam cały czas po pokoju. Schyliłam się obierając o łóżko, a potem na nim usiadłam i patrzyłam się w moją popisaną przez Justin'a dłoń. W ten usłyszałam delikatne pukanie w szybę od balkonu, zobaczyłam tam Justin'a który patrzył się na mnie. Podeszłam do drzwi balkonowych, dotknęłam szyby ręką tak jakby dotykając jego dłoni. Otworzyłam drzwi od balkonu, chłopak wbiegł wziął walizkę, a ja złapałam za kurtkę i pobiegłam razem z nim do jego auta. Było to łatwe ponieważ od mojego balkonu były schody, dzięki którym mogłam zejść do ogrodu. Zbiegliśmy po nich prosto do jego auta. Chłopak pomógł mi wsiąść do samochodu, szybko go okrążył wsiadł na swoje miejsce i podał mi moją torbę. Wyjechaliśmy kawałek za bramę domu i szybko ruszyliśmy pod lotnisko, lecz po drodze wyjechał mój tata swoim autem. Bieber podjechał na jakąś pustą drogę , gdzie nikogo nie było, mój ojciec również. Ojciec wysiadł z auta. Justin spojrzał się na mnie po czym dodał
- Zostań w aucie - złapał go za rękę
- Uważaj - powiedziałam
- Będę o ciebie walczył - chłopak wyszedł z pojazdu i powolnym krokiem zbliżył się do mojego ojca. Obserwowałam go i przy okazji bałam się o niego, on jest moim życiem, moim powietrzem. Ojciec się do niego zbliżył bardzo blisko i od razu uderzył go z pięści w twarz. Gdy chłopak chciał zareagować dostał kolejny raz w twarz. Szybko wstał i oddał mojemu ojcu. Nie mogłam patrzeć, jak mój ojciec katuje  mojego chłopaka. Wyszłam szybko z auta i podbiegłam do Justina.
- Raviva, idź ja to załatwię - powiedział chłopak i znowu podszedł do mojego ojca i po raz kolejny dostał.
- Tato zostaw go ! - krzyknęłam, jednak on mnie nie wysłuchał. Dalej katował Justin'a, cały czas krzyczałam, żeby go zostawił. Raz tak go popchnął, że Bieber wpadł na maskę swojego samochodu, pomogłam mu wstać z niej. W tedy zobaczyłam jego twarz była cała zakrwawiona.
- No zostaw go, proszę !! - krzyczałam, strasznie się bałam. W tedy Jus podszedł do mojego ojca i tak dostał, że upadł na ziemię. Podbiegłam szybko do niego i chciałam mu pomóc, ale ojciec szarpnął mnie za rękę i prowadził do swojego auta.
- Zostaw mnie !- zaczęłam się szarpać, chłopak słysząc moje krzyki, chciał wstać, ale nie dał rady. W ten jeszcze bardziej zaczęłam się z nim szarpać, aż się wyrwałam. Ojciec spojrzał się na mnie.
- Co ty do cholery wyprawiasz ? - krzyczał cały czas na mnie
- Nienawidzę cię, rozumiesz nienawidzę. Nie chcę cie znać, nie chcę abyś był moim ojcem. Wolałabym już, go nie mieć.. Nienawidzę cię - krzyknęłam mu to prosto w twarz. Chyba to go najbardziej zabolało.
- Co ty mówisz córciu ? Masz wszytko, rozpieszczam cię.. - powiedział łagodnym głosem
- Nienawidzę cię, nie chce cię już nigdy w życiu spotkać, nie chcę mieć nic z tobą wspólnego. - krzyknęłam i pobiegłam do Justina. Ojciec spojrzał się na mnie, wsiadł w swój pojazd i odjechał. Byłam cała zapłakana. Chłopak siedząc na asfalcie, oparł się o maskę samochodu, spojrzał się na mnie i ostatnimi siłami poprawił mi kosmyk włosów.
- Nie płacz, proszę - wytarł mi łzy, pomogłam mu wstać i poprowadziłam do jego samochodu, na miejsce pasażera. Mimo, że nie miałam prawa jazdy i tak trochę umiałam nim jeździć. Wsiadłam za kierownice i pojechałam w kierunku najbliższego szpitala.
- Nie, nie jedź tam. Wszystko jest okey - powiedział
- Nie dyskutuj nawet ze mną
- Ale mogą wsadzić twojego tatę do więzienia.
- Nie obchodzi mnie to. - podjechałam do szpitala i zaprowadziłam go do niego. Lekarze od razu rzucili się ku pomocy przy Justin'ie . Zadzwoniłam do Scooter'a,m który powiedział, że jak najszybciej przyjedzie do nas, tak samo mama chłopaka. Siedziałam z nim cały czas. Jus, miał złamane żebra, rozcięty łuk brwiowy, poobijaną twarz. Trzymałam go za rękę i nie odstępowałam go ani na minutę.

*Dodatek: As Long As You Love Me 

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 4 

 Przez ostatnie  5 dni, nie mogłam wychodzić nigdzie z domu. Z dziewczynami rozmawiałam tylko przez telefon, albo skype, tak samo z Justinem. Ale nie chciałam już siedzieć w domu, więc zadzwoniłam do Justina. Postanowiłam gdzieś pojechać, spędzić trochę z nim czasu, więc jedziemy na plaże. Spakowałam się, przebrałam i zeszłam na dół. Założyłam japonki i chciałam już wychodzić, ale ojciec mnie zatrzymał. 
- A ty gdzie się wybierasz ? - spytał 
- Tato, nie będę siedzieć całe wakacje w domu, rozumiesz ! Chcę trochę czasu spędzić z przyjaciółmi, chcę się bawić. Mam dopiero 18 lat i jeszcze czeka na mnie dużo pracy, ale jeśli mam teraz czas wolny, chcę się bawić !- powiedziałam to głośną tonacją 
- A studia ? Kiedy się zabierzesz za szukanie ich ? 
- Mam na to jeszcze dużo czasu, więc się tak nie denerwuj. No i jeśli masz teraz wolny czas to też powinieneś się trochę rozerwać. Zaproś wujka Adama i jedźcie gdzieś. Jest taka ładna pogoda, a ty siedzisz tu i tylko drzesz się na mnie. To ja idę pa - uśmiechnęłam się i wyszłam. Chyba go zatkało, nic nawet nie powiedział. Może w końcu coś zrozumiał, mam taką nadzieję. Zobaczyłam nadjeżdżający biały samochód. 
Zatrzymał się przede mną i nagle otworzyła się szyba.
- Dzień dobry, czy koleżanka się gdzieś wybiera - powiedział Bieber, zaśmiałam się i wsiadłam do pojazdu. 
Jechaliśmy w ciszy chwile i nagle chłopak włączył radio a tam właśnie leciała jego piosenka " Beauty and a beat " chciał ją przełączyć, ale ja na to nie pozwoliłam.
- Zostaw to jest fajne - uśmiechnęłam się, on się tylko na mnie spojrzał. Zaczęłam śpiewać, Bieber zaśmiał się delikatnie, pewnie dlatego że tak fałszowałam. Prześpiewałam tak chyba kilka piosenek i w końcu dojechaliśmy. Zaparkował naprzeciwko plaży . Zabrałam torbę i poszliśmy zająć jakieś miejsce, znaleźliśmy miejsce gdzie było przygotowane tak jakby łóżko, ale to były leżaki. Było tam mało osób, więc chłopak by miał spokój. Spojrzała na niego.
- To co składamy się ? - spytałam 
- Daj spokój, zapłacę - uśmiechnął się 
- Justin ? Składamy się ! - pokazałam swoje białe ząbki.
- Raviva , proszę cie. Będę się źle czuł jeśli ty zapłacisz. 
- Och Justin, co ja się z tobą mam - podeszliśmy do faceta, który to pilnował i załatwiliśmy sobie miejsca do leżenia. Rozłożyliśmy się na leżakach i od razu rozebraliśmy do strojów kąpielowych. Trochę się opalaliśmy, pogadaliśmy , a następnie poszliśmy do wody. Miałam na sobie spodenki , więc nie wchodziłam do wody głęboko , z resztą Bieber też, ponieważ zrobił sobie tatuaż no i miał spodnie do kolan . Mimo tego i tak byliśmy mokrzy. Jus zaczął mnie chlapać , więc oddałam mu trochę mocniej, ale chłopak trochę się oburzył i zaczął mnie gonić . Biegłam przed siebie , w końcu wybiegłam na piasek, gdzie on mnie złapał. Zaczęłam się śmiać. Chłopak gdy mnie złapał zaczął mną kręcić w koło .
-  Justin, przestań- dalej się śmiałam , a on mnie postawił. Spojrzałam mu w oczy , czego skutkiem było to , że zaczerwienił się i opuściłam ja z powrotem . Bieber złapał mnie za podbródek i delikatnie nudna moje usta. Na początku trochę się speszyłam, lecz po chwili odwzajemniłam mu pocałunek .
- Chciałem to zrobić od dawna - powiedział .
- Ale znamy się niecały miesiąc - zaśmiałam się
- Nie ważne, ale ważne jest to że to zrobiłem- złapał mnie za rękę - Chodź pójdziemy coś się napić - poszliśmy do baru, gdzie sprzedawali różne napoje. Zamówiliśmy dwa szejki truskawkowe, po czym wróciliśmy na plaże. Poleżeliśmy jeszcze chwile i postanowiliśmy wracać do domu, bo robiło się już ciemno.
- To co jedziemy ? -spytałam się go, zakładając bluzkę.
- Jeszcze nie, ale chodźmy na chwilę do auta. - zabraliśmy rzeczy i poszliśmy do pojazdu. Justin schował tam  nasze rzeczy, po czym złapał mnie za rękę i wróciliśmy na plażę. Tylko że tym razem usiedliśmy gdzieś na skale. Chłopak spojrzał na zegarek , potem na mnie.
- Spójrz, jak tu pięknie . - powiedziałam
- Rzeczywiście, ten zachód słońca jest wyjątkowy. Tak jak ty - złapał mnie w pasie, pocałowałam go po czym przytuliłam się do niego. Parę minut później pojechaliśmy do domów.

~*~ Następny dzień ~*~
Obudził mnie telefon. Na początku nie miałam zamiaru odbierać, ale telefon dzwoni i dzwoni. Więc sięgnęłam z szafki nocnej mój telefon i odebrałam.
- Halo ? - powiedziałam zaspana
- Raviva ?
- Tak, to ja Justin. Obudziłem cię ? - spytał
- Myhym..- ziewnęłam
- Przepraszam ,nie chciałem. To zadzwonię później.
- Nie, no mów, nic się nie stało. - powiedziałam, przecierając twarz
- Bo jeśli chcesz to razem z przyjaciółkami przyjedźcie w pewno miejsce, wyślę ci adres.
- Okey, to do zobaczenia- uśmiechnęłam się
- No to pa - pożegnał szczęśliwy i rozłączył nas. Po chwili dostałam sms, na którym był adres i godzina, bo w sumie chyba zapomniał mi powiedzieć. Ale gdy spojrzałam na zegarek była 12:30, a tam mamy być na 15:00, więc mam jeszcze dużo czasu. Ale najpierw zadzwoniłam do przyjaciółek i im o tym powiedziałam. Zgodziły się w końcu chciały Bieber'a poznać. Leżałam sobie spokojnie do 13:00 potem wolnym tepem zeszłam na dół , gdzie siedział mój tata.
- Hej - powiedziałam
- Cześć - odpowiedział i dalej czytał codzienną gazetę. Wyjęłam z szafki miskę, mleko i płatki czekoladowe. Zasiadłam do wyspy kuchennej i zaczęłam delektować się śniadaniem. Nagle usłyszałam dzwonek do posiadłości. Poszłam zobaczyć kto to. Były to moje przyjaciółki.
- Co wy tu robicie tak wcześnie ?- byłam trochę zaskoczona
- No jak to co ? Byłyśmy umówione .-powiedziała Ash
- No tak, ale na 14:30, a jest ... O nie.. - pobiegłam szybko na górę do pokoju i zaczęłam przebierać ubraniami. Nie wiedziałam w co się ubrać. Za oknem świeciło słońce, więc wzięłam ubrałam krótkie czarne spodenki, luźną, szarą bluzkę, chustę i czarne botki. Gdy zbiegłam na dół była 14:45. Więc wsiadłyśmy szybko do taxi, która czekała na nas już i pojechałyśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się jeszcze do cafejki po picie. Byłyśmy tam trochę spóźnione, ale mam nadzieję, że nic się nie stało. Zobaczyłam tam dużo kamer i innych sprzętów. Weszłyśmy tam, bez żadnego problemu nas wpuścili. Poszłyśmy w głąb, a tam zobaczyłam Justina, który siedział w aucie i najwyraźniej on mnie też bo zdjął okulary i spojrzał w moją stronę . Od razu wysiadł i podszedł do nas.
- Cześć - przytulił mnie - Myślałem, że już nie przyjdziecie.- odsunął się i spojrzał na dziewczyny.
- Nie no co ty . Nie odpuściłybyśmy poznania cię - powiedziała Van
- No tak to jest Ashley, a to Vanessa - pokazałam na przyjaciółki
- Miło mi was poznać
- No nam ciebie też - uśmiechnęły się, a po chwili dodały - To my was zostawimy samych. Nie będziemy przeszkadzać. Rozejrzymy się tu trochę. - poszyły gdzieś.
- Cieszę się, że jesteś tu - zbliżył twarz do mojej, uśmiechnął się, a potem czule pocałował. Złapał mnie za rękę i poszliśmy kawałek. Potem mnie wziął na ręce i poszliśmy na plan zdjęciowy.
- A właściwie to co tu się dzieje ? - spytałam
- Kręcimy teledysk do mojej nowej piosenki. Jest ona specjalnie dla ciebie. - nagle nam przerwano i zabrano Jus na plan. No i zaczęło się kręcenie. Gdy usłyszałam piosenkę zaniemówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle wszystko się skończyło, wszyscy zaczęli klaskać, a ja stałam jak słup i nie wiedziałam co powiedzieć. Bieber podszedł do mnie i się spytał.
- Podobała ci się piosenka ?
- Myhym... - uśmiechnęłam się pro
miennie
- To chcesz zostać moją.. - nie dokończył, bo przerwałam to pocałunkiem. Długim i namiętnym. Ekipa która stała obok zaczęła nam klaskać i w tedy ocknęłam się z tej magicznej chwili. Zarumieniłam się , a chłopak spojrzał na mnie .
- To znaczy, że tak ? - jeszcze raz spytał, a ja przytaknęłam. I tak spędziliśmy dzisiejszy dzień, trzymając się za ręce, spędzając razem czas. Tak do wieczora, aż w końcu musiałam wracać. Nie chciałam go opuszczać, ale musiałam. Ojciec na pewno by się zdenerwował i dał mi karę. Chłopak odwiózł mnie do domu.
- To do jutra skarbie - uśmiechnęłam sie gdy usłyszałam to od niego było to takie słodkie.
- Tak , zadzwoń. Uważaj na siebie, pa - pocałowałam go i poszłam do domu.


Dodatek : Boyfriend 

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 3

 To chyba najszczęśliwsze dni w moim życiu. Nigdy jeszcze nie spotkałam kogoś tak uroczego jak on. Dzięki niemu cały czas się uśmiechałam. Cały mój świat zaczął nabierać jakiś kolorów. Ojciec nawet przestał się mnie czepiać o byle co.  Wszystko tak jakby zaczęło wracać, ta radość w domu. Tylko jest jeden mały problem, a mianowicie to, że okłamuję własnego tatę. Wiem, że nie powinnam, ale muszę. Gdyby nie to, nigdy by mnie nie puścił na spotkanie z Justinem.  Na pewno mu powiem o tym, ale może trochę później.
 Leżałam sobie na łóżku w moim pokoju w białej miękkiej pościeli, słońce zaglądało przez żaluzje, które okrywały okna balkonowe. Zapowiada się ładny dzień. Usłyszałam nagle jakieś głos, które zbliżały się w moją stronę, nie chciałam jeszcze wstawać, więc udałam, że jeszcze śpię. Po głosie rozpoznałam, że do mojego pokoju weszły Ash i Van. Rzuciły się na mnie i zaczęły się drzeć.
- Rav,wstawaj ! Słyszysz ! - zaczęły skakać po łóżku. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nie. 
- No na reszcie się nasza księżniczka obudziła. - powiedziała Ash i opadał równocześnie z Van na łóżko.
- Wstawaj, ubieraj się idziemy na plaże ! Wakacje się pomału zaczynają, więc nie warto tracić czasu .
- A czym wy chcecie tam pojechać ? - spytałam. Żadna z nas nie miała auta, ale Ashley ma za to prawo jazdy.  Nagle z Vanessa pokazała mi kluczyki. 
- Skąd go macie ? 
- Mark( kolega z klasy, który cały czas robi jakieś imprezy) był tak wczoraj upity, że nawet nie zauważył jak wzięłyśmy od niego auto. Z resztą dziś ma pewnie wielkiego kaca i nawet się nie skapnie, że samochodu nie ma . - powiedziała Van
- No więc idź się przebrać i jedziemy 
- To wy byłyście wczoraj na jakieś imprezie ? - byłam zdziwiona tym, bo zawsze mi o takich sprawach mówią.
- Nie poszłyśmy na chwile tylko, bo Mark cały czas wydzwaniał. Oj idź się już ubierać , a nie tu gadasz -chwile potem już byłam ubrana . Zeszłam tylko na dół, powiedziałam tacie, że wychodzę i nie będzie mnie prawdopodobnie cały dzień. Nie był chyba tym zachwycony, bo miał minę jakby chciał w tym momencie rzucać wszytko co się da. Nie przepadał za moimi przyjaciółkami, ale mnie to mało obchodziło akurat. 
Pojechałyśmy na plaże do rodzinnego miasta Vanessy, do Californi. Zaparkowałyśmy  na parkingu i poszłyśmy prosto na plażę. Było strasznie dużo ludzi, nawet się tego nie spodziewałam. Rozłożyłyśmy się niedaleko wody. Chwile leżałyśmy i się opalałyśmy gdy podeszła do nas różowo-włosa dziewczyna i się spytała, czy może  do nas dołączyć. Zgodziłyśmy się, wyglądała na fajną. Była w naszym wieku i też miała na imię Ashley. Bawiłyśmy się świetnie. Wróciłyśmy dość późno, była około 1:00 rano. Dziewczyny dziś spały u mnie, więc jak weszłyśmy tylko do mojego pokoju rzuciłyśmy się na łóżko. Leżałyśmy na łóżku i wspominałyśmy dzisiejszy, znaczy już wczorajszy dzień. Usłyszałam pikanie mojego telefonu. Od samego rana nawet na niego nie spojrzałam, więc mogło być trochę wiadomości. Zobaczyłam, że były 3 nieodebrane połączenia i 1 nieodebrana wiadomość od Justina. Trochę zrobiło mi się głupio, bo co on teraz sobie pomyśli, że go po prostu olałam. Było już za późno żeby zadzwonić do niego, ale odczytałam sms : Czy mam jutro czas ? . Zaczęły się wakacje, właśnie wczoraj z dziewczynami oficjalnie rozpoczęłyśmy sezon 2013. Zgodziłam się na spotkanie, nie chciałam tracić ani jednej minuty na siedzeniu w domu przed telewizorem. Powiedziałam dziewczynom o tym, a one zaczęły swoje.
- Czuje, że miłość się kroi, a ty Van , co o tym myślisz ? - spojrzała na nią Ash i uderzyła mnie delikatnie łokciem.
- Przestańcie ! - uderzyłam je poduszką . Chwile potem już usnęłyśmy.

~*~ Oczami Ojca Ravivy ~*~
 Wstałem dość późno, była około 12:00. Zajrzałem do pokoju córki i zobaczyłem, że śpi, ale nie sama, ze swoimi koleżaneczkami. Ciekawy jestem co one wczoraj robiły, że jeszcze śpią. Zszedłem na dół, zaparzyłem sobie kawę i wyszedłem po świeżą prasę, którą każdego dnia rozrzuca chłopiec. Wziąłem gazetę i wróciłem do domu. Usiadłem w salonie, gdzie oglądałem również telewizje. Nagle z czytania porannej gazety i słuchania co się dzieje na świecie wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Wyszedłem i zobaczyłem młodego chłopaka.
- Słucham w czym mogę pomóc? - spytałem
- Dzień dobry, byłem umówiony z Ravivą - uśmiechnął się
- Myhym.. Wiesz może wejdź - wpuściłem chłopaka do domu. - Poczekaj w salonie, zaraz po nią pójdę. - trochę mnie to zaskoczyło. Jestem ciekaw jak Raviva się z tego wytłumaczy. Doszedłem na miejsce, otworzyłem drzwi. Dziewczynki już nie spały,  rozmawiały.
- Raviva masz gościa - powiedziałem

~*~ Oczami Ravivy ~*~
 Byłam ciekawa kto to może być. Spojrzałam na dziewczyny, pomyślałam, że to Mark.
- Nie, to na pewno nie on - powiedziała Van . Tak jak byłam w piżamie, tak zeszłam na dół gdzie czekał na mnie nieznajomy gość. Schodziłam po zaokrąglonych schodach po czym zajrzał za rogu. Siedział ktoś tam podeszła bliżej i ujrzałam Justina.
- Cześć - powiedział chłopak i się do mnie promiennie uśmiechnął
- Hej, co ty tu robisz ? - spytałam. Byłam zaskoczona.
- No jak to co jest 13:00. Byliśmy umówieni. - spojrzał na mnie
- A no tak, przepraszam cię, ale jestem dziś trochę zakręcona.
- To może przełożymy to ? - spytał
- Nieee...! Poczekaj chwile zaraz wrócę. - uśmiechnęłam się. Po czym pobiegłam w stronę pokoju. Nagle Bieber dodał - Fajna piżama - zaśmiał się delikatnie. Właśnie w tedy zorientowałam się, że stałam przed nim w samych majtkach i trochę przydużej koszulce. Zaczerwieniłam się i jeszcze szybciej pobiegłam do swojej sypialni gdzie były dziewczyny. Zamknęłam szybko drzwi i oparłam się o nie.
- Dziewczyny..
- Co się stało ?!
- Justin tu jest
- Jak to ?
- No wczoraj sie z nim umówiłam na dziś. Przepraszam was - zaczęłam wyrzucać ubrania z szafy w celu poszukiwania odpowiedniego stroju. Ubrałam się zrobiłam delikatny makijaż, w tym czasie Van i Ash też się ubrały i razem zeszłyśmy na dół. Przedstawiłam dziewczynom Justina i razem we czwórkę wyszliście.
- Może was gdzieś podwieźć ? - spytał chłopak
- Nie wiesz, nie będziemy przeszkadzać, a z resztą musimy gdzieś jeszcze iść - zerkła na Van Ash
- Tak właśnie ..  - dodała Ash
- No jak chcecie - Jus otworzył mi drzwi od auta, po czym wsiadłam. Spojrzała jeszcze na dziewczyny, które wysłały mi całusa i coś sobie szepczą. Po chwil do samochodu również wszedł Justin.
- To gdzie jedziemy ?
- Niespodzianka
- Znowu ? - zaśmiałam się delikatnie
- Chciałbym ci coś pokazać - ruszyliśmy. Podczas jazdy opowiadaliśmy sobie śmieszne kawały, albo historie. Chłopak również wspomniał o wczorajszym nagraniu. Powiedział, że gdy nagrywał jedną piosenkę myślał o mnie i właśnie po tym chciał mi coś pokazać. Dojechaliśmy do centrum i tam zaparkował auto. Złapał mnie za rękę, trochę mnie tym zaskoczył. Przeszliśmy kawałek drogi, weszliśmy do jakieś ciemnej przecznicy, gdzie nikogo oprócz nas nie było. Wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył drzwi. Weszliśmy, kazał mi odwiesić torbę, a sam odłożył moją kurtkę, którą trzymał podczas drogi tu. Weszliśmy najpierw do sali, w której było wielkie akwarium z różnymi rybami. Podeszłam bliżej i przeglądałam się im.
- I znowu mnie zaskoczyłeś. Skąd znasz to miejsce ? Mieszkam tu wiele lat i jeszcze ani razu tu nie byłam, ani nawet o tym miejscu nie słyszałam.
- Przychodzę tu czasami, nie ma tu nikogo oprócz jednego starszego pana, który tu przychodzi karmić te ryby.- uśmiechnął się - Wiesz, ale to nie jest jeszcze koniec - złapał mnie ponownie za rękę i prowadził mnie. Co jakiś czas spoglądał na mnie i się promiennie uśmiechał oraz przypierał mnie do ściany. Nagle w brzuchu poczułam delikatne łaskotanie. Czy ja się przypadkiem zakochałam ? Nie to chyba nie możliwe, za szybko.
Minął przecież dopiero niecały tydzień. A może powinnam zacząć wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia ? Nie wiem, na prawdę nie wiem. Jedno jest pewne, przy nim czuje się bardzo szczęśliwa i taka bezpieczna. Wiem, że nic mi nie grozi, nic mi się nie stanie. Weszliśmy po dużych schodach, a potem jeszcze schodziliśmy. Wszędzie na ścianach były jakiś hieroglify. Po pewnym czasie doszliśmy do pustej sali. Nic tam nie było. Cisza i spokój.
- Szczerze nie dziwie ci się czemu tu przychodzisz . Jest tu fantastycznie. Tyle tu ciekawych rzeczy, o których nawet nie wiedziałam - rozglądałam się naokoło sali.
- Zatańczysz ?- niespodziewanie Justin złapał mnie za rękę.
- Ale przecież nie ma żadnej muzyki - Bieber wyciągnął z kieszeni słuchawki. Jedną mi podał, a drugą wsadził sobie do ucha. Zrobiłam to samo co on. Nie musiałam długo czekać, a w moim uchu rozbrzmiała  wolna piosenka.
- A teraz zatańczysz ? - zaśmiałam się i położyłam jedną rękę na jego ramieniu, a on na moim biodrze. Kołysaliśmy się do rytmu piosenki przez chwilę, ale nagle melodia się zmieniła i Justin zaczął tańczyć trochę szybciej. Śmiałam się w niebo głosy. Tańczyliśmy i trochę się przy tym wygłupialiśmy.Lecz chwile potem złapał mnie znów za rękę i pociągnął w stronę naszych rzeczy. Zabrał je i pobiegliśmy znów tylko że tym razem w przeciwną stronę. Wyszliśmy przez jakiś drzwi, które prowadziły prosto do plaży. Chodziliśmy, trzymając się za rękę i robiąc sobie przy tym zdjęcia aparatem, a potem komórką. Spojrzałam się na ekran komórki chłopaka, zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie na tapecie, więc ja też tak zrobiłam i ustawiłam to samo zdjęcie. Justin złapał mnie w pasie i przycisnął mnie do siebie, gdy nagle fotoreporterzy zaczęli robić nam zdjęcia. Na dziś chyba ich było już za dużo, więc uciekliśmy do auta. Szybko ruszyliśmy i wróciliśmy do mnie do domu. Była dopiero 17:00, więc zaprosiłam go do domu, aby coś zjeść. Mojego ojca nie było, byłam ciekawa gdzie jest, ale nie przejmowałam się tym, wiedziałam, że na pewno wróci. Byliśmy głodni, ale w lodówce nie było nic specjalnego, więc ugotowaliśmy makaron z jajkiem. Kiedy weszliśmy do kuchni była czyściutka, ale podczas kiedy jedliśmy posiłek wyglądała jakby wyszły z niej małe dzieci. Wszędzie były jajka i makaron. Musieliśmy to posprzątać, ponieważ Helgi nie było już. Jutro się może trochę zdziwić, jeśli zobaczy jakąś skorupkę. Gdy kuchnia już błyszczała zaprosiłam go do swojego pokoju.
- Ładnie tu masz - rozejrzał się po pokoju, podszedł do balkonowych drzwi i otworzył . Wyszedł na taras i oglądał widoki. - A jakie widoki na miasto .
- Tak, jeśli chodzi o ulubione miejsce w domu to oprócz kuchni i jadalni, w której lubię się najeść jest właśnie to miejsce. Nocą pięknie jest oświetlone nasze miasto i czasem sobie tu wychodzę, pomyśleć, powspominać - zapatrzyłam się w widok. Zorientowałam się, że nie ma, był z powrotem w pokoju, oglądał zdjęcia, które leżały na komodzie.
- Strasznie jesteś podobna do swojej mamy - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Stanęłam obok niego.
- Wiem..- Justin'owi zadzwonił telefon. Rozmawiał z kimś przez jakiś czas, a ja się tylko mu tylko przyglądałam.
- Raviva, muszę już iść - zbiegliśmy po schodach i odprowadziłam go do bramy.
- Bardzo ci dziękuję za dziś - uśmiechnęłam się delikatnie
- Zadzwonię do ciebie niedługo - pocałował mnie w policzek, przytulił i pojechał. Oglądałam jak swoim białym Porsze odjeżdża . Wtem ujrzałam mojego ojca, który właśnie wchodził przez bramę na teren naszego mieszkania. Minę miał straszną.
- Raviva, co to był za chłopak ?! -spytał
- Przyjaciel
- Przyjaciel ?! Te pożegnanie nie wyglądało jak pożegnanie się przyjaciół. Dziecko ty się zajmij nauką, a nie chłopakami. Masz dopiero 18 lat, ty się ucz.
- Ale tato, jestem już pełno letnia. Ty nawet nie pozwalasz mi zdać na prawo jazdy i muszę się tłuc po jakiś autobusach.
- Tyle jest niebezpieczeństw teraz na świecie, ale chyba już na ten temat rozmawialiśmy. - spojrzał na mnie spod brwi. - A z resztą nie dyskutuj, lepiej idź się poucz,  albo poszukaj sobie jakiś studiów. - podał mi reklamówki z zakupami i poszłam je rozłożyć w lodówce. Resztę dnia przesiedziałam na rozmawianiu z dziewczynami przez skype i oglądaniu zdjęć na moim telefonie. Bo aparat był Justina i zabrał go ze sobą, ale ja mam jeszcze kilka na telefonie. Oglądając je od razu poprawił mi się humor. Cieszyłam się, że poznałam go.

* Dodatek : Never Let You Go 

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2

 Wróciłam już do domu, bo musiałam się wyszykować. Nie wiedziałam w co mam się ubrać, ani co ma się wydarzyć. Pogoda o tej godzinie jest trochę niższa niż popołudniu, ale i tak jest ciepło. Dochodziła już 19:00, więc zeszłam na dół. Lecz była jedna przeszkoda tego wypadu, mój tata. 
- Gdzie idziesz ? - spytał ciekawy 
- Wychodzę coś zjeść - uśmiechnęłam się 
- Sama ? 
- Tak sama - musiałam go okłamać, bo inaczej chyba by mnie nie wypuścił z domu.
- No dobrze to idź-  wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania. Czekałam tam chwilę, dopóki nie przyjechało srebne auto, które wyglądało jak lustro. Nagle z auta wysiadł Justin i podszedł do mnie.
- Hej - uśmiechnął się promiennie 
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech. Jezu czemu on jest taki przystojny, mogłabym patrzyć się na niego normalnie dniami i nocami, tak bez przerwy. 
- Ładnie wyglądasz - powiedział po czym otworzył mi drzwi od samochodu.
- Oj nie przesadzaj, jestem normalnie ubrana, ale dzięki - wsiadłam, a chłopak zamknął za mną drzwi po czym obszedł auto i usiadł na siedzenie kierowcy.
- To gdzie jedziemy ? - spytałam
- Myślę, że może najpierw coś zjemy co ty na to ?
- Okey- uśmiechnęłam się , a on z piskiem opon ruszył. Pojechaliśmy do maka, nie wiem czy to uznać za jakąś randkę czy co, ale podobało mi się.  Poszliśmy zamówić jedzenie, po czym usiedliśmy do stolika gdzieś w tyle, ponieważ chłopak nie chciał robić zamieszania wokół siebie. Siedzieliśmy zajadając się jedzeniem oraz rozmawialiśmy poznając przy tym coraz bardziej siebie. Zawsze byłam ciekawa jak to jest być tak sławnym jak on, mieć tyle fanów i tak się dla nich poświęcać. To jest na prawdę niesamowite, że tak młody chłopak uszczęśliwia na świecie wiele osób. Chciałam jeszcze posłuchać o jego przygodach, o jego życiu, lecz on wolał wysłuchać mnie. Jak to wszystko jest u mnie. Spytał się mnie o wczoraj, dlaczego siedziałam sama wczoraj o tak późnej porze w skateparku. Nie jestem taka, że wszystkim mówię co się dzieje w moim domu, ale on był wyjątkiem. Gdy spoglądałam na niego, wiedziałam że mogę mu zaufać, zwierzyć się. Więc opowiedziałam mu o śmierci mojej matki, jak o niej mówię robi mi się zawsze smutno, chciałabym aby była tu ze mną. Justin gdy zobaczył moją smutną minę od razu mnie przytulił i zaczął pocieszać. Będą w jego objęciach zaciągnęłam się w zapach jego perfum, które były cudowne. Poczułam się w tedy taka bezpieczna i spokojna. Ale chwile potem się ocknęłam z transu i odsunęłam się od niego. Dokończyłam swoją opowieść o moim życiu, o ojcu, który strasznie się zmienił i postanowiliśmy się już zbierać. Wsiedliśmy z powrotem do auta i pojechaliśmy dalej. Myślałam, że odwiezie mnie już do domu, ale się myliłam, pojechaliśmy do kina. Trochę byłam tym zaskoczona, bo myślałam że nie chce się tak pokazywać publicznie. Podszedł do kasy , a ja stałam o oglądałam się na ludzi którzy co chwile na mnie zerkali, ale czemu się tu dziwić, jestem tu w końcu z Justin'em Bieber'em. Nagle podszedł do mnie wziął mnie pod ramie i poszliśmy do sali kinowej. Gdy tam weszłam nikogo nie było, sala była pusta. Stał tylko tam pojemnik do popcornu i nachos'ów oraz picie.
- Chyba nie będzie ciekawy ten film, skoro nikogo tu nie ma- spojrzałam na chłopaka, a on się zaśmiał
- Niee..ten film to podobno najlepsza komedia jaka kiedykolwiek była w kinach- powiedział
- To czemu nikogo tu nie ma ? - spytałam, było to dla mnie trochę dziwne
- Bo zarezerwowałem całą sale dla nas - uśmiechnął się, po czym podszedł do stoiska z jedzeniem i wziął dużą miskę popcornu oraz talerzyk nachos'ów. Nie chciałam zbyt obarczać chłopaka, więc wzięłam od niego talerzyk nachos'ów i picie , a on wziął mnie za rękę i poszedł do góry, prawie na ostatni rząd. Usiedliśmy pośrodku po czym rozłożyliśmy jedzenie.
- Serio zarezerwowałeś cała sale ? - spojrzałam na niego
- A widzisz tu kogoś jeszcze oprócz nas ?- rozłożył ręce. Nie odezwałam się tylko pocałowałam go w policzek .
- Dziękuję, ale wiesz że nie musiałeś
- Ale chciałem. - film się zaczął, a ja śmiałam się w niebo głosy. Rzeczywiście była to chyba najlepsza komedia jaką kiedykolwiek oglądałam. Po dwóch godzinach film się skończył i Bieber odwiózł mnie do domu. Staną przed bramą autem.
- Dziękuję ci bardzo, było super- uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- To ja ci dziękuję, że się zgodziłaś spędzić ze mną dzień - spojrzał na mnie. Patrzyliśmy w swoje oczy , ale nagle się trochę skrępowałam i opuściłam głowę w dół.
- To ja już pójdę, jeszcze raz dziękuję - pocałowałam go na pożegnanie w policzek i wysiadałam z samochodu. Weszłam przez bramę do mojego domu.
- Jestem ! - krzyknęłam
- Okey, a mogę wiedzieć kim jest ten chłopak, który cię podwiózł ? - nagle ojciec wyszedł za rogu i powędrował do kuchni jedząc przy tym czerwone jak krew jabłko.
- A kolega podwiózł mnie - uśmiechnęłam się i poszłam za ojcem. Usiadałam przy wysepce kuchennej, patrząc jak tata wyjmuje z szafki kubek.
- Zrobić ci ciepłe kakao ? - spytał. Zawszę gdy byłam mała na wieczór piłam ciepłe kakao i przez co się trochę przyzwyczaiłam, mój tata z resztą też.
- Myhym - przytaknęłam. Wyjął dwa duże kubki i garnuszek do mleka. Zrobił gorące kakao, które uwielbiałam. Tylko mój tata robi je tak dobre, gdziekolwiek gdy piłam było o wiele gorsze, bo zawsze albo za słodkie, albo za dużo mleka, a mój tata robi je w sam raz.  Po ciepłej cieczy poszłam się położyć, aby jutro na zakończenie roku szkolnego nie pójść z worami pod oczami.

~*~

 Obudziłam się około 8 rano. Rozciągnęłam się i spojrzałam na czarną sukienkę, która wisiała przygotowana na drzwiach do mojej szafy. Wstałam, poszłam pod prysznic i ubrałam się. Włosy spięłam w koka i zeszłam na dół gdzie czekały na mnie już dziewczyny. Wyglądały ślicznie. Tydzień temu był też bal, ale nas nie było. Wszyscy podobno się dobrze bawili, ale po co iść i się nudzić. Wolałyśmy spędzić czas razem w trójkę. Więc nie widzieli jeszcze nas w nowych sukienkach. Wsiadłyśmy w auto i pojechałyśmy pod szkołę. Cała szkoła zbierała się, było strasznie dużo ludzi. Siedzieliśmy już na boisku szkolnym na dworze i słuchaliśmy dyrektora i nauczycieli, którzy ogłosili zakończenie roku szkolnego oraz rozdali nam dyplomy ukończenia ich.
Strasznie się cieszyłam, że to już koniec roku szkolnego, że są już wakacje. Teraz będziemy szaleć. Po uroczystości postanowiłyśmy to uczcić i pojechałyśmy do domu dziewczyn po stroje kąpielowe, po czym wróciłyśmy do mnie. Przebrałyśmy się w nie i leżałyśmy na leżakach przy basenie.
- No to opowiadaj jak wczoraj było ? - spytała Ash
- Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie
- Dobrze ? A nie świetnie ? - szturchnęła mnie łokciem Van
- Oj było fajnie - zaśmiałam się
- A co robiliście ? - opowiedziałam dziewczynom wczorajszy wypad z Justinem, który był bardzo udany. Mam nadzieję, że to nie był pierwszy i ostatni raz, bo naprawdę polubiłam tego chłopka. Leżałyśmy tak dopóki słońce nie zaszło. Postanowiłyśmy, aby dziewczyny dziś zostały u mnie na noc. Zrobiłyśmy sobie taki babski wieczór. Oglądałyśmy filmy, czytałyśmy nowe wieści o gwiazdach, piłyśmy wino, mimo że nie powinnyśmy, ale ojciec i tak o tym wiedział. Cieszył się, że przynajmniej jesteśmy w domu, a nie gdzieś się szlajamy. Leżałyśmy już w moim łóżku. Cały czas się śmiałyśmy, chyba trochę zaczął działać alkohol. Opowiadałyśmy sobie różne głupie historie, śpiewałyśmy aż w końcu usnęłyśmy. I tak miną nasz pierwszy dzień wolności. Rano rozstałam się z dziewczynami, ponieważ Vanessa jest umówiona z swoim chłopakiem, a Ashley jedzie do chorej babci, więc zostałam sama . Posprzątałam pokój i trochę na ogrodzie. Dałam odpocząć trochę Heldze, która ciągle harowała. Słuchałam sobie muzyki w słuchawkach, gdy nagle zadzwonił mi telefon i z spokojnego dźwięku, stał się bardzo głośny dzwonek. Przestraszyłam się.Spojrzałam na wyświetlacz był to Justin. Strasznie się ucieszyłam, że dzwoni.
- Halo - powiedziałam
- Cześć Raviva , co robisz ? - spytał
- Właściwie to nic, a co ?
- Chce ci coś pokazać. Czekaj na mnie przy wejściu do Parku Centralnego o godzinie 13: 30 .
- Okey
- Do zobaczenia. pa - rozłączył się. Jestem ciekawa co takiego chce mi pokazać, nie mogę się doczekać. Spojrzałam na zegarek była 12;50. Zerwałam się szybko i przebrałam się w to. I pobiegłam szybko na autobus, po drodze informując ojca, że wychodzę i nie wiem o której będę. Dojechałam na miejsce w jakieś  20 minut, stałam w wyznaczonym przez niego miejscu. Było już po 13:30, więc trochę się spóźniał. Nagle poczułam jak toś przytula mnie od tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam jego twarz, promieniał na niej uśmiech.
- Cześć, długo czekałaś ? - spytał po czym mnie puścił
- Nie, niedawno przyjechałam - uśmiechnęłam się delikatnie
- To idziemy - złapał mnie za rękę i poprowadził przed jakąś bramę. Podniósł ją,  weszliśmy do pomieszczenia i zamknął aby nikt nie wszedł. Cały czas trzymając mnie za dłoń prowadził mnie gdzieś. Wchodziliśmy po schodach, które były strasznie śliskie, więc abym się nie przewróciła  złapał mnie mocniej. Doszliśmy przed duże, mosiężne drzwi. Otworzył je, a moim oczom ukazała się ogromna sala, w której ludzie oglądali spektakle lub koncerty. Teraz ich nie było, była pusta.  Zrobiłam parę kroków do przodu i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Skąd znasz to miejsce ? - ciekawa
- Czasem ćwiczę tu przed występami - uśmiechnął się. Bieber ponownie złapał mnie za rękę i poprowadził na scenę gdzie stał czarny, błyszczący fortepian. Usiadł i kazał mi usiąść zaraz obok. Justin zaczął grać mi swoje utwory. Byłam zachwycona, wsłuchiwałam się w każde jego słowo, w każdy dźwięk . Nie słyszałam nigdy na żywo jak śpiewa, wiele ludzi mówiło mi, że ma niesamowity głos i właśnie się o tym przekonałam. Chwile potem zeszliśmy ze sceny i usiedliśmy na fotele. Justin zaczął skakać po krzesłach, a ja się zaczęłam śmiać.
- Uważaj, bo jak spadniesz to nie będę cię reanimować - zaśmiałam się delikatnie, chłopak nie zwracając na moje zdanie, dalej to to robił. - Justin uważaj - powiedziałam już bardziej poważna, a on tylko podszedł do mnie i wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń.
- Nie - pokiwałam głową i zaśmiałam się
- No chodź, zobaczysz jak fajnie - dalej trzymał tą rękę
- Justin, a jeśli upadnę ?
- Ufasz mi ? - spytał, nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i wstałam. Chodziliśmy tak po nich, uciekaliśmy przed sobą, pomagał mi trochę w tym,  po chwili usiedliśmy już na nich i zaczęliśmy rozmawiać.
 Zleciało pół dnia na tym. Ale wcale nie żałuję, było fantastycznie, jeden z najlepszych dni jakich jak na razie przeżyłam. Postanowiliśmy już wracać, zeszliśmy ze schodów i nagle Justin przyparł mnie do ściany, ale nie wiedziałam, że w ręku ma wąż strażacki i zaczął oblewać mnie wodą. Wyrwałam mu wąż i zaczęłam go oblewać, chłopak zbliżył się i chciał mi go wyrwać, lecz ja nie ustąpiłam i nadal go oblewałam wodą.  Gdy byliśmy już cali mokrzy poszliśmy do jego auta. Dochodziła właśnie 18 :00.
- Justin - spojrzałam na niego
- Tak ?
- Dziękuję ci za wszystko, te dni które spędzam z tobą są niesamowite. Przy tobie mogę być sobą, nie muszę udawać kogoś innego .
- Nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie. - jechaliśmy w kierunku mojego domu,
- Chciałam ci jeszcze powiedzieć, że masz niesamowity głos - wyszczerzyłam swoje białe ząbki
- Dziękuję, a ty jesteś bardzo miłą dziewczyną - po usłyszeniu tego zarumieniłam się, nie chciałam aby to zobaczył więc spojrzałam się przez okno. Słońce właśnie zachodziło, a niebo zmieniło barwę z niebieskiego na różowy. Ładny widok, naprawdę ładny. Dojechaliśmy pod mój dom, zaczęłam nagle się śmiać
- Z czego tak rechoczesz ? - spytał uśmiechnięty
- Bo jestem cała mokra, a to oznacza, że masz trochę mokry fotel
- Ja też jestem mokry - zrobił nagle dziwną minę i też zaczął się śmiać
- Pójdę już - przytuliłam go
- Do zobaczenia - odwzajemnił uścisk, po czym wyszłam z auta i powędrowałam do domu. Przez resztę  dnia myślałam o nim . Jednak mam czasem to szczęście, spotkałam dzięki niemu wspaniałą osobę jaką jest Justin.

* Dodatek : U Smile