poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 6

Obudziłam się na łóżku szpitalnym obok Justin'a. Nie pamiętam nawet jak się tam znalazłam, bo usnęłam na krześle obok łóżka. Odwróciłam się do niego twarzą. Leżał uśmiechnięty i patrzył się na mnie. Odwzajemniłam uśmiech i delikatnie przejechałam palcem po jego ranie na łuku brwiowym.
- Cześć - powiedział uśmiechnięty, a ja delikatnie musnęłam jego wargi. Chwile leżeliśmy wpatrując się w siebie, gdy nagle do sali wszedł Scooter. Oderwałam się od Bieber'a i spojrzałam się na mężczyznę , który własnie wszedł do pomieszczenia.
- No Justin, dzisiaj wychodzisz ze szpitala, wszystko jest już dobrze, tylko, że teraz musisz być bardziej ostrożny i odpoczywać. Tak powiedział mi przed chwilą doktor. - Scooter zerknął na nas i zaczął pakować brudne ubrania Justina i wykładać czyste. Wstałam i pomogłam mu się w nie brać, po czym pomogłam mu przejść do samochodu.
- Raviva, jedziesz z nami ? - spytała nagle Pettie, która przyjechała po nas wraz z ochroniażami Juss.
- Jeśli mogę, bo w sumie możecie mnie odwieźć do cioci, która mieszka niedaleko. - nie chciałam się zbytnio narzucać, więc chyba było by lepiej jeśli bym została u ciotki.
- Co ty w ogóle mówisz ? - spojrzał zaskoczony chłopak
- Nie chcę wam się narzucać, być kolejnym problemem - powiedziałam
- Ale ty nie masz nic do gadania, zostajesz ze mną już na zawszę, rozumiesz ? - powiedział i przytulił się do mnie -Nigdy cię nie zostawię .
- No dobrze, to w takim razie gdzie teraz jedziemy ? - spytałam
- W sumie to teraz chyba na lotnisko, a potem samolotem do New York na parę dni, niech Justin odpocznie trochę - powiedział Scooter
- Tak masz racje - uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na chłopaka, który był chyba wyczerpany tym wszystkim, bo przytuliła się do mnie i usypiał. Było to słodkie, ale ja też niedługo potem zasnęłam, ponieważ zawszę mam tak, że jeśli jadę samochodem chce mi się spać.  A to dlatego, że gdy byłam mała, moi rodzice gdy nie mogli mnie uśpić wsadzali mnie do nosidełka, do auta i wozili mnie w okół naszego domu, do puki nie usnęłam.
Obudziło mnie delikatne szturchanie .
- Raviva, wstawaj - mówiła mama Justina - Justin ty też, wstawajcie. Jesteśmy już - przetarłam oczy i spojrzałam na około. Byliśmy już na lotnisku. Mama chłopaka wyszła już z auta, Justin jeszcze spał mi na moich nagach. Zaczęłam całować go i w ten się obudził przy okazji odwzajemnił pocałunek.
- Wiedziałam, że to cię obudzi - uśmiechnęłam się do niego i delikatnie pogłaskałam do po czole. Odwzajemnił uśmiech i pomału wstał. Poprawił się i wysiedliśmy razem z auta i poszliśmy prosto do prywatnego samolotu Justina. Wsiedliśmy razem i zajęliśmy miejsca na przeciwko jago znajomych, a zarazem obok siebie i wystartowaliśmy. Chłopak zapoznał mnie z każdym, ma on na prawdę wspaniałą ekipę. Również dobrze zaczęłam dogadywać się z jego mamą. To chyba dobrze. Chłopak spojrzał się na mnie, a ja na niego. Złapał za moją dłoń i ucałował. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jego tors.

~*~ Oczami Ashley ~*~
Raviva dawno do mnie nie dzwoniła, a jak próbowałam się do niej dodzwonić to włączała się poczta głosowa. Trochę się o nią martwiłam, nawet jej nie widziałam od dwóch dni, to trochę dziwne. Postanowiłam zadzwonić do Van, może ona coś wie, lecz ona również przezywa to samo co ja. Umówiłyśmy się pod Rav domem, może coś się stało. Trzeba to sprawdzić. Pukałyśmy, dzwoniłyśmy ale to wszytko na marne. Zaczynam poważnie się martwić. Co się mogło stać.

~*~ Oczami Ravivy ~*~
Przetarłam oczy i zobaczyłam, że jesteśmy jeszcze w samolocie. Justina nie było obok, a ja leżałam na dwóch miejscach w dodatku jeszcze przykryta kocem. Wstałam i chwyciłam swój telefon, było chyba 20 nieodebranych połączeń od Ash i 15 od Van. Zapomniałam im o wszystkim powiedzieć. Było trochę późno, bo około 1 nad ranem, więc postanowiłam im napisać sms. "Ash wszystko u mnie jest dobrze, nie denerwujcie się o mnie. Jestem aktualnie z Justinem i muszę chwile sobie wszystko uporządkować, wiec zadzwonię od razu jeśli będę mogła. Przepraszam, że was nie poinformowałam o tym że wyjeżdżam, ale już niedługo się wytłumaczę. Przekaż wszytko Van. Tęsknie i do usłyszenia niedługo ~ R :*". Wysłałam i wciągnęłam głęboko powietrze, po czym je powoli wypuściłam z moich zaschniętych ust. Spojrzałam  nad siebie i ujrzałam Bieber'a, który stał nade mną i się przyglądał.
- Coś się stało ? - spytał
- Nie, jest dobrze - uśmiechnęłam się, a chłopak zajął obok mnie miejsce. - Kiedy będziemy ? - spytałam
- Właśnie lądujemy - złapał mnie za rękę - Musisz się przygotować, że trochę aparatów będzie na lotnisku. - spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami i palcem wskazującym poprawił mi kosmyk, który spadał mi na oczy. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam jego dotyk. Chwile potem wylądowaliśmy już w New York. Zebrałam swoje rzeczy i wraz z chłopakiem wyszliśmy i powędrowaliśmy od razu do budynku, gdzie musieliśmy odebrać swoje bagaże. Ochrona chłopaka zadbała o nie i kazała nam iść prosto do wyjścia, gdzie czekał na nas już samochód. Ludzi było ful, fanów i reporterów. Jednak chłopak tym razem nie mógł się zatrzymać, bo był  wykończony. Chłopak założył kaptur, a ja złapałam go za rękę i się do niego przytuliłam.
- Nie wiedziałam, że będzie ich aż tyle - powiedziałam
- Haha mówiłem - zaśmiał się. Czułam się trochę nieswojo. Za dużo było ludzi wokół mnie. Ale cieszyłam się, że mu poprawił się w końcu humor. Doszliśmy do wyjścia i tam czekał na nas duży, czarny bus. Wsiedliśmy tam i czekaliśmy, jak reszta ekipy się zapakuje. Po 10 minutach ruszyliśmy, lecz nie zbyt szybko, bo samochód obtoczyli fani i nie dało się przejechać.
- Jeju jest ich jeszcze więcej - powiedziałam przestraszona. Jus tylko znów się zaśmiał i przytulił mnie.

~*~*~*~
Justin dostał dość duży apartament, gdzie były cztery sypialnie. W pokoju również znajdowało się pole do koszykówki, bilard, salon , a w nim cały regał różnych gier i X-BOX. To było przesadzone, co ludzie dla niego robią. Mieliśmy ostać tu trochę, ponieważ Bieber musiał parę dni odpocząć, ale również miał tu kilka wywiadów. Na temat swojego życia i nadchodzącej płyty, którą właśnie nagrywa. W tym pokoju byłam ja , Alfredo, Ryan no i Justin. Inni mieli pokoje obok nas. Wzięłam swoją walizkę i poszłam do swojej sypialni. Zostawiłam walizkę i wróciłam do salon, gdzie siedzieli chłopcy.
- A wy nie idziecie spać ? - spytałam 
- My jeszcze chwile pogramy - powiedział zawzięcie grając Ryan 
- Justin, ty powinieneś położyć się. Lekarz ci kazał odpoczywać - powiedziałam i złożyłam ręce na klatce piersiowej. 
- Rav idź się połóż, my też za chwile pójdziemy - powiedział chłopak i przesłał mi buziaka. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do pokoju, zabrałam swoją piżamę, potrzebne rzeczy do kąpieli i poszłam się umyć. Gdy wyszłam chłopcy dalej grali.
- Justin . - przypomniałam
- Skarbie już idę - powiedział skupiony na grze. Dobra, niech robi co chce. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na dwu osobowym łóżku, pościelony białą pościelą. Biały materiał był przyjemnie zimny, zawsze jak w domu wstawałam kładłam pościel na balkonie, aby była zimna na wieczór. Sprawdziłam jeszcze tt i wiadomości. Odwróciłam się na lewy bok, tylko na nim mogłam usnąć, jeśli nie byłam zmęczona. Przymknęłam swoje powieki i już miałam pogłębić się w swoim śnie, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie od tyłu przytula. Odwróciłam się i ujrzałam Justina, który miał włosy roztrzepane i był w krótkich spodenkach.
Odwróciłam się i obejrzałam jego twarz, która była rozpromieniona.
- Masz swój pokój - powiedziałam
- Wiem
- To czemu tu jesteś ?
- Bo było mi zimno samemu - powiedział i jego mina w tym momencie posmutniała.
- To trzeba było przykryć się jeszcze kocem, albo ubrać coś jeszcze na siebie. - dotknęłam palcem jego klatki piersiowej.
- Ale mogłem też przyjść do ciebie i się po prostu przytulić. - uśmiechnął się zadziornie
- No niech ci będzie - przytuliłam go do siebie - Ale idź spać, okey ? Bo miałeś odpoczywać, a na finale grasz w gry - poprawiłam mu trochę włosy i bardziej się w niego wtuliłam.
- Dobrze - przymknęłam oczy i wpadłam w głęboki sen.
Obudziłam się chłopak jeszcze spał, w dodatku zabrał mi moja kołdre i było mi trochę zimno, dobrze, że przynajmniej on był ciepły i jak sie do niego przytulałam było mi ciepło. Narzuciłam na siebie szary podkoszulek, białą, krótką sukienkę i czarne japonki. Poszłam do toalety zrobiłam delikatny makijaż, a włosy związałam w kitkę. Weszłam do salonu, a tam spali chłopacy. Gra była zastopowana, a oni trzymali pady w ręku. Chyba musieli do późna grać i usnęli. Wyciągnęłam im zabawki i wyłączyłam ją. Narzuciłam na nich koce i poszłam z powrotem do swojej sypialni. Justin już nie spał. Trzymał w ręku swój telefon i prawdopodobnie odpowiadał na twitty.
- Justin - podeszłam bliżej jego
- Tak ? - nawet na mnie nie spojrzał, był cały czas zapatrzony w swój telefon.
- Głodna jestem, a nie chce iść sama do restauracji. Chodź ze mną . - złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć.
- Rav, poczekaj muszę się ubrać. - chłopak wstał i wyszedł z mojego pokoju. Wyszłam za nim i widziałam jak patrzy się na chłopaków. Przeszedł obok i poszedł do siebie. A ja jak cień szłam za nim krok w krok.
Usiadłam na łóżku i mu się przyglądałam.
- Wiesz, chciałbym zmienić bieliznę, mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzał mój goły tyłek. No chyba, że odwrócisz się lub zamkniesz oczy. - powiedział mi pokazując przy tym swoje bokserki.
- Nie, nie zamknę oczy - położyłam się na jego łóżku, zamknęłam oczy i na wszelki wypadek zasłoniłam jeszcze dłońmi. Chwile tak leżałam.
- Już ? - spytałam zniecierpliwiona. Mój brzuch co chwile dawał o sobie znać. Marzyłam tylko i wyłącznie o jedzeniu, o tej chwili, w której poczuje ciepły smak świeżo parzonej kawy i ciepłych grzanek.
- Tak - obejrzałam chłopaka, był cały już ubrany. - Możemy już iść ? - dodał
- Jeszcze pytasz ? - spytałam i złapałam go za rękę. Zeszliśmy na dół do restauracji. Siedział już tam Scooter, mama Justina i Kanny . Przywitaliśmy się z nimi i podeszliśmy razem do szfeckiego stołu, gdzie znajdowały się przeróżne smakołyki. Wzięłam talerzyk i nałożyłam sobie wszytko co lubię i znajdowało się tam na stołach. Chłopak gdy zobaczył ile wzięłam do jedzenia, delikatnie był zaskoczony.
- Taka chuda, a tyle je. Ej może masz tasiemca ? - spytał siadając przy stole na przeciwko mnie, a zarazem obok Kanny'ego.
- Hahaha, ale śmieszne. Daj mi spokój głodna jestem - uśmiechnęłam się i zaczęłam pałaszować jedzenie. Jestem strasznie wybredna, więc jedzenie zazwyczaj się powtarzało. Wszyscy zajadali i przy tym rozmawiali, a ja patrzyłam się tylko i wyłącznie w swój talerz. Pewnie wyglądałam jakbym pierwszy raz zobaczyła jedzenie, ale co ja na to poradzę, byłam głodna. Poszliśmy już razem do pokoju. Jus miał dziś odpoczywać, więc miał wolne, a wiem że na pewno nie będzie bezczynnie leżał na kanapie to zaczęłam namawiać go do zabrania mnie na spacer.
- Czyli chcesz zwiedzić trochę New York ? Okey , to chodź
- chłopak narzucił na głowę czapkę i okulary słoneczne tak jak ja tylko, ze ja nie miałam czapki.Chłopak złapał moją dłoń i zjeżdżając w dół windą pocałował, co spowodowało tym, że byłam uśmiechnięta i w dodatku delikatnie czerwona na twarzy. Wysiedliśmy i poszliśmy pomału do centrum przy okazji zahaczając przy tym jeszcze Starbooks'a . Spędziliśmy prawie cały dzień na zwiedzaniu. Bardzo mu dziękuje za to, bo to wspaniale miasto i cieszę się, że mogłam w spokoju spędzić dzień z moim chłopakiem. Bo wcześniej, nie było zbytnio takiej okazji, ponieważ była całodobowa kontrola mojego ojca. Wróciliśmy do domu i postanowiliśmy, że przebierzemy się w stroje kąpielowe i zeszliśmy na dół gdzie znajdował się ogromny basen z pięknym widokiem na całą okolice. Położyłam ręcznik na leżaku, chłopak powtórzył po mnie czynność. Było dość sporo ludzi, ale to chyba nam nie przeszkadzało. Bieber'a trochę pozaczepiano, porobił kilka zdjęć i porozdawał kilka autografów. A ja w tym czasie pomału weszłam do wody i zaczęłam pływać. W końcu usłyszałam, że ktoś do mnie dopływa. Oparłam się o barierkę basenu i przyglądałam się widokowi. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Ładnie tu, prawda ?
- Myhymm..
- Spójrz zachód słońca - pokazał mi palcem na zachodzące słońce. Spojrzałam się w tamtym kierunku, po czym odwróciłam się do niego. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Chłopak złapał mnie za talię i przysuną bliżej siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on pocałował mnie czule. Odwzajemniłam pocałunek, lecz niedługo, ponieważ ludzie zaczęli robić nam zdjęcia
. Odpłynęłam od niego i wyszłam z basenu. Wzięłam ręcznik owinęłam się nim i czekałam, aż Justin zrobi to samo. Chwile potem szliśmy już razem do pokoju. Przebraliśmy się , zamówiliśmy kolacje do pokoju i położyliśmy się spać. Oczywiście chłopak przyszedł znów do mnie na noc.
- Zabierasz mi w nocy pościel .- powiedziałam stanowczo
- Tak ?
- Tak, więc tym razem się pilnuj. - on się zaśmiał, przytulił mnie do siebie i przykrył porządnie mnie pościelą. I tak razem zapadliśmy w sen. Alfredo i Ryan przez cały dzień spali, wypoczywali po ciężkiej nocy na graniu, więc nawet się nie wynurzali z swoich pokoi.