- Dzień dobry tato - podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek.
- Dzień dobry córciu. Co ty taka dziś szczęśliwa ? - spytał popijając kawę.
- Nie wiem, taki ładny dziś dzień, może dlatego - wzruszyłam ramionami i zrobiłam sobie grzanki z miodem i nalałam świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. - Tato, a gdzie jest Helga ? - spytałam ciekawa .
- Jest chora. Chyba wytrzymasz bez niej przez tydzień. - spojrzał się na mnie. Ja się nie odezwałam, tylko zajadałam się moim przepysznym śniadaniem. Zjadłam i wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się w krótkie szorty, białą, luźną koszulkę z kolorowymi wzorkami i krótkie botki. Postanowiłam zadzwonić do Justina . Pierwszy sygnał, drugi i nic .. Rozłączyłam się, nie będę taka nachalna. Poczekam może oddzwoni. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili usłyszałam mój telefon, a na ekranie ukazał się Justin.
- Hej, przepraszam, że nie odebrałem, ale miałem przed chwila wywiad. - słysząc jego głos od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech.
- Hej, nie no okey, nie musisz się mi tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie
- No to co robisz ? - spytał
- W sumie to nic, ale chciałam, abyś przyszedł do mnie. Chciałabym abyś poznał mojego ojca, a on ciebie. No chyba, że nie chce.. - przerwał mi po chwili
- Nie no jasne, że chce. Ale potem gdzieś cię zabiorę i pokażę ci jedno miejsce.
- Okey - byłam ciekawa, co takiego tym razem wymyślił
- Będę za niecałą godzinę
- To czekam, pa
- Pa - rozłączył się, a ja rzuciłam się na łóżko i cieszyłam się chwilą. Nagle do mojego pokoju wparował Ojciec w piżamie. Spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Córciu może byś... - powiedział coś , ale nie dokończył bo dziwnie się na niego spojrzałam - Coś nie tak ? - spytał.
- Tato, ty jeszcze nie jesteś ubrany ? Idź lepiej się szybko ubrać , bo niedługo ktoś przyjedzie i chce ci tą osobę przedstawić. - powiedziałam. Tata poszedł do swojej sypialni się ubrać, a ja pobiegłam na dół trochę ogarnąć mieszkanie, bo Helgi nie było, więc trochę się nabrudziło. Po pół godzinnym sprzątaniu usłyszałam dzwonek. Nie zastanawiając się kto to otworzyłam bramę i usłyszałam jak samochód wjechał na naszą posesję. Wybiegłam z domu prosto do mojego chłopaka, który właśnie wysiadał z auta.
- Cześć - przytuliłam go mocno, a on odwzajemnił uścisk i mnie pocałował w usta.
- Cześć, to co idziemy ? - złapał mnie za rękę i spojrzał pytająco.
- Tak - poszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do niego, ale nikogo nie było. Myślała, że tata dawno już zszedł na dół, a go nadal nie było.
- Tato, możesz zejść - krzyknęłam i po chwili usłyszałam kroki zbliżające się. Spojrzałam na Bieber' a, a potem odwróciłam wzrok na mojego ojca, który właśnie stał przed nami.
- Tato, chciałam ci przedstawić mojego chłopaka - uśmiechnęłam się , po czym dodałam - Justin to jest mój tata.
- Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber. Miło mi pana poznać - podał mu rękę , a ojciec jemu
- Dobry, dobry , mi też miło. - spojrzał na niego podejrzliwie. - Wiesz chłopcze wiążąc się z moją córką, musisz o czymś wiedzieć. Po pierwsze, szanuj ją, nie zrań jej i pamiętaj co robisz, a po drugie ja tu żądze i nie zapominaj o tym . - spojrzałam na Justin'a , który miał trochę zdezorientowaną minę.
- Dobrze panie Treinor. A teraz mam pytanie, czy mógłbym porwać na trochę pana córkę ?
- No dobrze, ale proszę nie za długo - odpowiedział ojciec i poszedł do salonu. Wyszłam z Justin'em na zewnątrz.
- To gdzie idziemy ?
- Masz rower, prawda ? - spytał
- Tak .
- To idź po niego i przyjdź tu, będę czekał na ciebie. - poszłam do garażu, po moją damkę z koszyczkiem. Która była czyściutka, ponieważ często z niej korzystam. Wzięłam ją i poprowadziłam z powrotem pod dom, gdzie stał Justin ze swoim rowerem.
- To co gotowa ? Możemy jechać ? spytał
- Jasne - uśmiechnęłam się i wsiadłam na rower. Zanim jeszcze ruszyliśmy chłopak zerwał z krzewu jasną różową różę, którą mi podał.
- Dziękuję - włożyłam ją do koszyczka i ruszyliśmy. Przez pewien czas trzymaliśmy się za rękę jadąc w kierunku bramy. Potem jechaliśmy obok siebie i co chwile z czegoś żartowaliśmy.
- Tak w ogóle to gdzie jedziemy ? - spytałam ciekawa
- Chcę ci coś pokazać, a dokładnie to pewne miejsce. - jechaliśmy jakiś czas, zatrzymaliśmy się po drodze na lody. Usiedliśmy na ławce niedaleko lodziarni i zaczęliśmy jeść lody. Wzięłam swojego loda i go ubrudziłam w nos. Zaczęłam się śmiać, ale chłopak mi oddał i zaraz moja cała twarz była w jego lodzie.
- Wyczyść to ! - powiedziałam śmiejąc się
- To ty wyczyść mój nos ! - oburzony. Przybliżyłam się i delikatnie cmoknęłam go w nos, po czym chusteczką wytarłam brudne miejsce. Następnie, on wziął chusteczkę i wytarł mi buzię. Po zabawie z lodami pojechaliśmy dalej. Trochę już mnie bolały nagi od tej jazdy. Po chwili Justin zatrzymał się i zsiadł z roweru. Zrobiłam to samo co on. Podszedł do mnie i złapał mnie a rękę.
- Chodź, już jesteśmy - poszliśmy przed siebie. Bieber prowadził mnie cały czas, aż w pewnym momencie zatrzymał się i pokazał mi coś naprawdę pięknego. Był to widok na całe nasze miasto przy zachodzi słońca. Przytulił mnie do siebie .
- Widzisz to, to cały świat stoi u naszych stup, ale wiedz, że właśnie ja trzymam swój cały świat w ręku. Czyli ciebie Raviva. Kocham cie - gdy to usłyszałam pocałowałam go, to były najwspanialsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Było już ciemno, ale pojechaliśmy do centrum i wjechaliśmy na dach jednego z najwyższych budynków. Tam zaczęliśmy się wygłupiać. Tańczyliśmy, on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zaczęłam się śmiać. Nie obyło się też bez czułości. Staliśmy chwile tak wpatrzeni w siebie . Zaczęliśmy się całować, najpierw w usta, lecz potem chłopak zaczął całować mnie po szyi. To było cudowne uczucie i w tym momencie przypomniały mi się jego słowa z dzisiejszego dnia , że jestem jego światem. Chwile jeszcze posiedzieliśmy na tym dachu i wróciliśmy do mojego domu. Właśnie staliśmy przed moim drzwiami od domu.
- Rav muszę ci coś jeszcze powiedzieć - poprawił mi kosmyk włosów, który właśnie opadł mi na twarz.
- Coś się stało ?
- Nie nic, ale za 2 dni wieczorem wyjeżdżam w trasę i nie będzie mnie przez parę miesięcy- spojrzał mi w oczy.
- Ale musisz ? - spytałam smutna
- Tak, przecież wiesz, że fani są równie ważni jak ty, ale mam dla ciebie propozycję .
- Jaką ? - ciekawa byłam
- Pojedz ze mną, spędzimy dużo czasu razem. Zwiedzisz świat, będziesz mogła nawet w trasie studiować, proszę pojedź ze mną. Będziemy przyjeżdżać tu na święta i podczas przerw w trasie. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem co na to powie ojciec. On na pewno się nie zgodzi - posmutniałam, chłopak podniósł moją głowę.
- Porozmawiaj z nim - pocałował mnie po czym dodał - Przyjadę jutro , pa - pożegnał się, spakował rower i wsiadł do swojego śnieżno białego auta. Wróciłam do domu. Zobaczyłam mojego ojca, który siedział w salonie i oglądał telewizję, usiadałam niedaleko niego na fotelu.
- Co tak późno ?
- Trochę się zagadaliśmy - uśmiechnęłam się na samą myśl o moim ukochanym.
- Myhym.. Mam nadzieję, że to ostatni raz. - powiedział i spojrzał w telewizor.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć , a raczej się zapytać .
- No słucham - trochę się zdenerwowałam
- Justin wyjeżdża w trasę na parę miesięcy i zaproponował, abym z nim wyjechała. Mogę z nim pojechać ? - ojciec spojrzał na mnie, jego mina mnie trochę przeraziła.
- Słucham ? Ty chcesz wyjechać z chłopakiem, gdzieś na koniec świata ? Dziewczyno ty masz 18 lat, masz się uczyć ,a nie gdzieś się włóczyć . Słuchaj, ty idź do swojego pokoju i mnie nie denerwuj - na krzyczał na mnie i pokazał palcem w stronę mojego pokoju. W płaczu pobiegłam do niego i zamknęłam się. Nie chciałam, aby Justin zostawił mnie z moim ojcem. Kocham Justin'a i to bardzo mocno, a ojciec tego nie rozumie. Mimo, że nie znam jakoś długo, ale zakochałam się i wiem, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Zadzwoniłam do Van i jej o wszystkim opowiedziałam. Ona mnie pocieszyła i powiedziała, abym jeszcze raz spróbowała z ojcem porozmawiać. Trochę porozmawiałyśmy jeszcze o niej, wyjechała o z chłopakiem do Europy, jej chłopak jest znanym aktorem i już nie raz Vanessa była z nim w na czerwonym dywanie i dzięki temu po części jest sławna. Oni się strasznie kochają i mama Vanessy nie miała z tym problemu, aby dziewczyna z nim wyjechała. A mój ojciec nigdy nie pozwala mi na nic. Wykapałam się i przebrałam w granatową podkoszulkę i majtki z koronką po czym położyłam się spać.
Byłem już ubrany i byłem zajęty swoją pracom, bo właśnie budował się mój kolejny Hotel tylko, że tym razem w Bostonie. Usłyszałem dzwonek do bramy wjazdowej. Zobaczyłem przez kamerę, że jest to chłopak mojej córki. Wpuściłem go do środka, niech się nacieszą sobą, ale szczerze mówiąc nie jestem tym zachwycony, ponieważ ten chłopak nie jest dla niej.
- Dzień dobry, panie Treinor. - wyciągnął w moim kierunku rękę
- Dzień dobry , młodzieńcu - podałem mu rękę
- Mogę wiedzieć gdzie jest Raviva ?
- Tak jest na górze - pokazał palcem. Cieszę się, że ten chłopak wyjeżdża i więcej nie spotka się z moją córką, źle na nią wpływa. Poszedłem dalej załatwiać sprawy związane z budowlą hotelu.
~*~ Oczami Ravivy ~*~
Usłyszałam otwierające się drzwi, myślałam , że jest to Helga i kładzie moje czyste rzeczy na krzesło, więc nie budziłam się. Jednak poczułam nagle na moim policzku czyjeś usta. Odtworzyłam oczy i zobaczyła Justina, który był uśmiechnięty od ucha do ucha. Ucieszyłam się gdy go zobaczyłam.
- Justin - pocałowałam go na powitanie .
- Cześć słonko - położył się koło mnie. - Tęskniłem za tobą, ale już nie długo nie będę , bo będziemy zawszę ze sobą , na zawsze . - przytulił mnie do siebie.
- Oj nie wiem Justin - powiedziałam smutna
- Jak to ? Przecież chciałaś ze mną jechać - spojrzał zaskoczony
- Tak, bardzo bym chciała, ale mój ojciec mi nie pozwala - zaczęłam płakać
- Oj proszę, tylko nie płacz - otarł mi łzy.
- Ale ja nie chcę z nim tu zostać, kocham cię i jesteś dla mnie najważniejszy
- Coś wymyślimy - pogłaskał mnie po głowie. Zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak jeszcze nigdy. Gdy humor mi się poprawił, leżeliśmy obok siebie i się do siebie przytulaliśmy, co jakiś czas całowaliśmy się. Cały czas byliśmy ze sobą blisko. Nagle chłopak usiadł na skrawku łóżka , a ja położyłam głowę na jego nogach. Wzięłam z półki czarny marker i napisałam mu na ręce, aby nie zapomniał o mnie, on również to zrobił tylko, napisał coś innego.
- Wiesz muszę już iść, bo muszę się spakować, ale jutro po ciebie przyjadę, więc się spakuj. - przytuliłam się do niego, bardzo mocno, jakby to miał być ostatni raz i tak samo czule go pocałowałam. Narzuciłam na siebie jakąś bluzkę i szorty. Odprowadziłam go do bramy i jeszcze raz się z nim pożegnałam .
- Przyjadę jutro po ciebie- przybliżył mnie do siebie za biodra - Nie zostawię cię tu, obiecuje i jeszcze raz mnie pocałował. Złapałam go za rękę, a ten pomału odchodził.
- Obiecuje - puściłam jego rękę, a ten wsiadł do auta i odjechał. Gdy weszłam do domu ojciec zauważył napisy na karku .
- Co to jest ? - spytał, ja jednak nie odpowiedziałam tylko zakryłam to włosami i poszłam do siebie. Cały dzień zastanawiałam się jak to zrobimy, abym pojechała razem z nim. Przecież mój ojciec nie wypuści mnie . Ale i tak spakowałam się w walizkę, którą potem schowałam pod łóżko. Poszłam się umyć i położyłam się spać.
Kolejny dzień roboty. Raviva w ogóle wczoraj nie wyszła z pokoju. Nie długo opamięta się, ten chłopak zniknie z jego życia. Skupi się na nauce i dziedziczy kiedyś po mnie moją prace. Usłyszałem nagle klakson, spojrzałem się na schody i ujrzałem moją córkę, która z walizką zbiegała na dół.
- Co ty robisz ? - spytałem
- Jak to co, wyjeżdżam.
- Nigdzie nie jedziesz !- krzyknąłem na nią
- Chce być z Justin'em, spędzić z nim resztę, życia nie chce tu zostać, rozumiesz ! - powiedziała płacząc
- Mnie to nie interesuje co ty chcesz, masz się uczyć , a nie za chłopakiem szaleć . Marsz do swojego pokoju i lepiej żebyś z niego nie wychodziła dzisiaj. - pobiegła do swojego pokoju i głośno trzasnęła drzwiami. Wyszedłem do chłopaka, który jak mnie zobaczył mina mu zrzedła, podszedłem do niego, spojrzałem prosto mu w oczy i rzekłem
- Posłuchaj dzieciaku moja córka jest dla mnie wszystkim. Potrzebuje mnie tak samo jak ja jej. Pewnego dnia będę musiał odejść. Będzie potrzebowała mężczyzny, a nie chłopczyka, którym jesteś.
- Kocham ją - powiedział chłopak córki
- Z pewnością...Wiem jakim typem jesteś. Kiedyś byłem w tej samej sytuacji. To znaczy, że któregoś dnia zostawisz ją dla kogoś innego. Złamiesz jej serce. To nie może się wydarzyć.
- Nie znasz nas
- Nie chcę. Nie chcę ciebie znać. Weź swój samochód, jedź i nigdy nie wracaj. Tak będzie lepiej dla ciebie.
- Co zrobisz ?
- Ruszaj w drogę - powiedziałem i się odwróciłem, ale chłopak mnie jeszcze na chwile zatrzymał.
- Możesz jej to przekazać ? - podał mi jakąś kartkę , nie odpowiedziałem i wróciłem do domu. Wyrzuciłem do kosza tą kartkę i poszedłem załatwiać dalej swoje sprawy.
~*~ Oczami Ravivy ~*~
Zeszłam na dół, napić się . Ojciec był cały czas zajęty nawet nie widział, że zeszłam. Sok się skończył, więc chciałam wyrzucić karton. Moim oczom przyniosła uwagę karteczka zgnieciona. Wyrzuciłam karton, a karteczkę zabrałam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam ją czytać. Była ona od Justin'a
"Spotkajmy się na lotnisku dziś wieczorem o 11:00"
Przebrałam się , usiadłam między szafką nocną , a łóżkiem. Siedziałam tak, aż wybiła na zegarku 23:00, nagle zadzwonił telefon stacjonarny, który miałam również w pokoju. Bałam się odebrać, wiedziałam, że to on, ale nie odebrałam , bo gdyby ojciec usłyszał, że rozmawiam z kimś, pewnie by podsłuchał przez drugi telefon na dole. Schowałam głowę między nogami, aby tego nie słyszeć. Telefon ucichł. Zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować, chodziłam cały czas po pokoju. Schyliłam się obierając o łóżko, a potem na nim usiadłam i patrzyłam się w moją popisaną przez Justin'a dłoń. W ten usłyszałam delikatne pukanie w szybę od balkonu, zobaczyłam tam Justin'a który patrzył się na mnie. Podeszłam do drzwi balkonowych, dotknęłam szyby ręką tak jakby dotykając jego dłoni. Otworzyłam drzwi od balkonu, chłopak wbiegł wziął walizkę, a ja złapałam za kurtkę i pobiegłam razem z nim do jego auta. Było to łatwe ponieważ od mojego balkonu były schody, dzięki którym mogłam zejść do ogrodu. Zbiegliśmy po nich prosto do jego auta. Chłopak pomógł mi wsiąść do samochodu, szybko go okrążył wsiadł na swoje miejsce i podał mi moją torbę. Wyjechaliśmy kawałek za bramę domu i szybko ruszyliśmy pod lotnisko, lecz po drodze wyjechał mój tata swoim autem. Bieber podjechał na jakąś pustą drogę , gdzie nikogo nie było, mój ojciec również. Ojciec wysiadł z auta. Justin spojrzał się na mnie po czym dodał
- Zostań w aucie - złapał go za rękę
- Uważaj - powiedziałam
- Będę o ciebie walczył - chłopak wyszedł z pojazdu i powolnym krokiem zbliżył się do mojego ojca. Obserwowałam go i przy okazji bałam się o niego, on jest moim życiem, moim powietrzem. Ojciec się do niego zbliżył bardzo blisko i od razu uderzył go z pięści w twarz. Gdy chłopak chciał zareagować dostał kolejny raz w twarz. Szybko wstał i oddał mojemu ojcu. Nie mogłam patrzeć, jak mój ojciec katuje mojego chłopaka. Wyszłam szybko z auta i podbiegłam do Justina.
- Raviva, idź ja to załatwię - powiedział chłopak i znowu podszedł do mojego ojca i po raz kolejny dostał.
- Tato zostaw go ! - krzyknęłam, jednak on mnie nie wysłuchał. Dalej katował Justin'a, cały czas krzyczałam, żeby go zostawił. Raz tak go popchnął, że Bieber wpadł na maskę swojego samochodu, pomogłam mu wstać z niej. W tedy zobaczyłam jego twarz była cała zakrwawiona.
- No zostaw go, proszę !! - krzyczałam, strasznie się bałam. W tedy Jus podszedł do mojego ojca i tak dostał, że upadł na ziemię. Podbiegłam szybko do niego i chciałam mu pomóc, ale ojciec szarpnął mnie za rękę i prowadził do swojego auta.
- Zostaw mnie !- zaczęłam się szarpać, chłopak słysząc moje krzyki, chciał wstać, ale nie dał rady. W ten jeszcze bardziej zaczęłam się z nim szarpać, aż się wyrwałam. Ojciec spojrzał się na mnie.
- Co ty do cholery wyprawiasz ? - krzyczał cały czas na mnie
- Nienawidzę cię, rozumiesz nienawidzę. Nie chcę cie znać, nie chcę abyś był moim ojcem. Wolałabym już, go nie mieć.. Nienawidzę cię - krzyknęłam mu to prosto w twarz. Chyba to go najbardziej zabolało.
- Co ty mówisz córciu ? Masz wszytko, rozpieszczam cię.. - powiedział łagodnym głosem
- Nienawidzę cię, nie chce cię już nigdy w życiu spotkać, nie chcę mieć nic z tobą wspólnego. - krzyknęłam i pobiegłam do Justina. Ojciec spojrzał się na mnie, wsiadł w swój pojazd i odjechał. Byłam cała zapłakana. Chłopak siedząc na asfalcie, oparł się o maskę samochodu, spojrzał się na mnie i ostatnimi siłami poprawił mi kosmyk włosów.
- Nie płacz, proszę - wytarł mi łzy, pomogłam mu wstać i poprowadziłam do jego samochodu, na miejsce pasażera. Mimo, że nie miałam prawa jazdy i tak trochę umiałam nim jeździć. Wsiadłam za kierownice i pojechałam w kierunku najbliższego szpitala.
- Nie, nie jedź tam. Wszystko jest okey - powiedział
- Nie dyskutuj nawet ze mną
- Ale mogą wsadzić twojego tatę do więzienia.
- Nie obchodzi mnie to. - podjechałam do szpitala i zaprowadziłam go do niego. Lekarze od razu rzucili się ku pomocy przy Justin'ie . Zadzwoniłam do Scooter'a,m który powiedział, że jak najszybciej przyjedzie do nas, tak samo mama chłopaka. Siedziałam z nim cały czas. Jus, miał złamane żebra, rozcięty łuk brwiowy, poobijaną twarz. Trzymałam go za rękę i nie odstępowałam go ani na minutę.
*Dodatek: As Long As You Love Me
- Dzień dobry córciu. Co ty taka dziś szczęśliwa ? - spytał popijając kawę.
- Nie wiem, taki ładny dziś dzień, może dlatego - wzruszyłam ramionami i zrobiłam sobie grzanki z miodem i nalałam świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. - Tato, a gdzie jest Helga ? - spytałam ciekawa .
- Jest chora. Chyba wytrzymasz bez niej przez tydzień. - spojrzał się na mnie. Ja się nie odezwałam, tylko zajadałam się moim przepysznym śniadaniem. Zjadłam i wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się w krótkie szorty, białą, luźną koszulkę z kolorowymi wzorkami i krótkie botki. Postanowiłam zadzwonić do Justina . Pierwszy sygnał, drugi i nic .. Rozłączyłam się, nie będę taka nachalna. Poczekam może oddzwoni. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili usłyszałam mój telefon, a na ekranie ukazał się Justin.
- Hej, przepraszam, że nie odebrałem, ale miałem przed chwila wywiad. - słysząc jego głos od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech.
- Hej, nie no okey, nie musisz się mi tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie
- No to co robisz ? - spytał
- W sumie to nic, ale chciałam, abyś przyszedł do mnie. Chciałabym abyś poznał mojego ojca, a on ciebie. No chyba, że nie chce.. - przerwał mi po chwili
- Nie no jasne, że chce. Ale potem gdzieś cię zabiorę i pokażę ci jedno miejsce.
- Okey - byłam ciekawa, co takiego tym razem wymyślił
- Będę za niecałą godzinę
- To czekam, pa
- Pa - rozłączył się, a ja rzuciłam się na łóżko i cieszyłam się chwilą. Nagle do mojego pokoju wparował Ojciec w piżamie. Spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Córciu może byś... - powiedział coś , ale nie dokończył bo dziwnie się na niego spojrzałam - Coś nie tak ? - spytał.
- Tato, ty jeszcze nie jesteś ubrany ? Idź lepiej się szybko ubrać , bo niedługo ktoś przyjedzie i chce ci tą osobę przedstawić. - powiedziałam. Tata poszedł do swojej sypialni się ubrać, a ja pobiegłam na dół trochę ogarnąć mieszkanie, bo Helgi nie było, więc trochę się nabrudziło. Po pół godzinnym sprzątaniu usłyszałam dzwonek. Nie zastanawiając się kto to otworzyłam bramę i usłyszałam jak samochód wjechał na naszą posesję. Wybiegłam z domu prosto do mojego chłopaka, który właśnie wysiadał z auta.
- Cześć - przytuliłam go mocno, a on odwzajemnił uścisk i mnie pocałował w usta.
- Cześć, to co idziemy ? - złapał mnie za rękę i spojrzał pytająco.
- Tak - poszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do niego, ale nikogo nie było. Myślała, że tata dawno już zszedł na dół, a go nadal nie było.
- Tato, możesz zejść - krzyknęłam i po chwili usłyszałam kroki zbliżające się. Spojrzałam na Bieber' a, a potem odwróciłam wzrok na mojego ojca, który właśnie stał przed nami.
- Tato, chciałam ci przedstawić mojego chłopaka - uśmiechnęłam się , po czym dodałam - Justin to jest mój tata.
- Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber. Miło mi pana poznać - podał mu rękę , a ojciec jemu
- Dobry, dobry , mi też miło. - spojrzał na niego podejrzliwie. - Wiesz chłopcze wiążąc się z moją córką, musisz o czymś wiedzieć. Po pierwsze, szanuj ją, nie zrań jej i pamiętaj co robisz, a po drugie ja tu żądze i nie zapominaj o tym . - spojrzałam na Justin'a , który miał trochę zdezorientowaną minę.
- Dobrze panie Treinor. A teraz mam pytanie, czy mógłbym porwać na trochę pana córkę ?
- No dobrze, ale proszę nie za długo - odpowiedział ojciec i poszedł do salonu. Wyszłam z Justin'em na zewnątrz.
- To gdzie idziemy ?
- Masz rower, prawda ? - spytał
- Tak .
- To idź po niego i przyjdź tu, będę czekał na ciebie. - poszłam do garażu, po moją damkę z koszyczkiem. Która była czyściutka, ponieważ często z niej korzystam. Wzięłam ją i poprowadziłam z powrotem pod dom, gdzie stał Justin ze swoim rowerem.
- To co gotowa ? Możemy jechać ? spytał
- Jasne - uśmiechnęłam się i wsiadłam na rower. Zanim jeszcze ruszyliśmy chłopak zerwał z krzewu jasną różową różę, którą mi podał.
- Dziękuję - włożyłam ją do koszyczka i ruszyliśmy. Przez pewien czas trzymaliśmy się za rękę jadąc w kierunku bramy. Potem jechaliśmy obok siebie i co chwile z czegoś żartowaliśmy.
- Tak w ogóle to gdzie jedziemy ? - spytałam ciekawa
- Chcę ci coś pokazać, a dokładnie to pewne miejsce. - jechaliśmy jakiś czas, zatrzymaliśmy się po drodze na lody. Usiedliśmy na ławce niedaleko lodziarni i zaczęliśmy jeść lody. Wzięłam swojego loda i go ubrudziłam w nos. Zaczęłam się śmiać, ale chłopak mi oddał i zaraz moja cała twarz była w jego lodzie.
- Wyczyść to ! - powiedziałam śmiejąc się
- To ty wyczyść mój nos ! - oburzony. Przybliżyłam się i delikatnie cmoknęłam go w nos, po czym chusteczką wytarłam brudne miejsce. Następnie, on wziął chusteczkę i wytarł mi buzię. Po zabawie z lodami pojechaliśmy dalej. Trochę już mnie bolały nagi od tej jazdy. Po chwili Justin zatrzymał się i zsiadł z roweru. Zrobiłam to samo co on. Podszedł do mnie i złapał mnie a rękę.
- Chodź, już jesteśmy - poszliśmy przed siebie. Bieber prowadził mnie cały czas, aż w pewnym momencie zatrzymał się i pokazał mi coś naprawdę pięknego. Był to widok na całe nasze miasto przy zachodzi słońca. Przytulił mnie do siebie .
- Widzisz to, to cały świat stoi u naszych stup, ale wiedz, że właśnie ja trzymam swój cały świat w ręku. Czyli ciebie Raviva. Kocham cie - gdy to usłyszałam pocałowałam go, to były najwspanialsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Było już ciemno, ale pojechaliśmy do centrum i wjechaliśmy na dach jednego z najwyższych budynków. Tam zaczęliśmy się wygłupiać. Tańczyliśmy, on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko. Zaczęłam się śmiać. Nie obyło się też bez czułości. Staliśmy chwile tak wpatrzeni w siebie . Zaczęliśmy się całować, najpierw w usta, lecz potem chłopak zaczął całować mnie po szyi. To było cudowne uczucie i w tym momencie przypomniały mi się jego słowa z dzisiejszego dnia , że jestem jego światem. Chwile jeszcze posiedzieliśmy na tym dachu i wróciliśmy do mojego domu. Właśnie staliśmy przed moim drzwiami od domu.
- Rav muszę ci coś jeszcze powiedzieć - poprawił mi kosmyk włosów, który właśnie opadł mi na twarz.
- Coś się stało ?
- Nie nic, ale za 2 dni wieczorem wyjeżdżam w trasę i nie będzie mnie przez parę miesięcy- spojrzał mi w oczy.
- Ale musisz ? - spytałam smutna
- Tak, przecież wiesz, że fani są równie ważni jak ty, ale mam dla ciebie propozycję .
- Jaką ? - ciekawa byłam
- Pojedz ze mną, spędzimy dużo czasu razem. Zwiedzisz świat, będziesz mogła nawet w trasie studiować, proszę pojedź ze mną. Będziemy przyjeżdżać tu na święta i podczas przerw w trasie. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem co na to powie ojciec. On na pewno się nie zgodzi - posmutniałam, chłopak podniósł moją głowę.
- Porozmawiaj z nim - pocałował mnie po czym dodał - Przyjadę jutro , pa - pożegnał się, spakował rower i wsiadł do swojego śnieżno białego auta. Wróciłam do domu. Zobaczyłam mojego ojca, który siedział w salonie i oglądał telewizję, usiadałam niedaleko niego na fotelu.
- Co tak późno ?
- Trochę się zagadaliśmy - uśmiechnęłam się na samą myśl o moim ukochanym.
- Myhym.. Mam nadzieję, że to ostatni raz. - powiedział i spojrzał w telewizor.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć , a raczej się zapytać .
- No słucham - trochę się zdenerwowałam
- Justin wyjeżdża w trasę na parę miesięcy i zaproponował, abym z nim wyjechała. Mogę z nim pojechać ? - ojciec spojrzał na mnie, jego mina mnie trochę przeraziła.
- Słucham ? Ty chcesz wyjechać z chłopakiem, gdzieś na koniec świata ? Dziewczyno ty masz 18 lat, masz się uczyć ,a nie gdzieś się włóczyć . Słuchaj, ty idź do swojego pokoju i mnie nie denerwuj - na krzyczał na mnie i pokazał palcem w stronę mojego pokoju. W płaczu pobiegłam do niego i zamknęłam się. Nie chciałam, aby Justin zostawił mnie z moim ojcem. Kocham Justin'a i to bardzo mocno, a ojciec tego nie rozumie. Mimo, że nie znam jakoś długo, ale zakochałam się i wiem, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Zadzwoniłam do Van i jej o wszystkim opowiedziałam. Ona mnie pocieszyła i powiedziała, abym jeszcze raz spróbowała z ojcem porozmawiać. Trochę porozmawiałyśmy jeszcze o niej, wyjechała o z chłopakiem do Europy, jej chłopak jest znanym aktorem i już nie raz Vanessa była z nim w na czerwonym dywanie i dzięki temu po części jest sławna. Oni się strasznie kochają i mama Vanessy nie miała z tym problemu, aby dziewczyna z nim wyjechała. A mój ojciec nigdy nie pozwala mi na nic. Wykapałam się i przebrałam w granatową podkoszulkę i majtki z koronką po czym położyłam się spać.
~*~ Następny dzień ~*~
~*~ Oczami Ojca ~*~Byłem już ubrany i byłem zajęty swoją pracom, bo właśnie budował się mój kolejny Hotel tylko, że tym razem w Bostonie. Usłyszałem dzwonek do bramy wjazdowej. Zobaczyłem przez kamerę, że jest to chłopak mojej córki. Wpuściłem go do środka, niech się nacieszą sobą, ale szczerze mówiąc nie jestem tym zachwycony, ponieważ ten chłopak nie jest dla niej.
- Dzień dobry, panie Treinor. - wyciągnął w moim kierunku rękę
- Dzień dobry , młodzieńcu - podałem mu rękę
- Mogę wiedzieć gdzie jest Raviva ?
- Tak jest na górze - pokazał palcem. Cieszę się, że ten chłopak wyjeżdża i więcej nie spotka się z moją córką, źle na nią wpływa. Poszedłem dalej załatwiać sprawy związane z budowlą hotelu.
~*~ Oczami Ravivy ~*~
Usłyszałam otwierające się drzwi, myślałam , że jest to Helga i kładzie moje czyste rzeczy na krzesło, więc nie budziłam się. Jednak poczułam nagle na moim policzku czyjeś usta. Odtworzyłam oczy i zobaczyła Justina, który był uśmiechnięty od ucha do ucha. Ucieszyłam się gdy go zobaczyłam.
- Justin - pocałowałam go na powitanie .
- Cześć słonko - położył się koło mnie. - Tęskniłem za tobą, ale już nie długo nie będę , bo będziemy zawszę ze sobą , na zawsze . - przytulił mnie do siebie.
- Oj nie wiem Justin - powiedziałam smutna
- Jak to ? Przecież chciałaś ze mną jechać - spojrzał zaskoczony
- Tak, bardzo bym chciała, ale mój ojciec mi nie pozwala - zaczęłam płakać
- Oj proszę, tylko nie płacz - otarł mi łzy.
- Ale ja nie chcę z nim tu zostać, kocham cię i jesteś dla mnie najważniejszy
- Coś wymyślimy - pogłaskał mnie po głowie. Zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak jeszcze nigdy. Gdy humor mi się poprawił, leżeliśmy obok siebie i się do siebie przytulaliśmy, co jakiś czas całowaliśmy się. Cały czas byliśmy ze sobą blisko. Nagle chłopak usiadł na skrawku łóżka , a ja położyłam głowę na jego nogach. Wzięłam z półki czarny marker i napisałam mu na ręce, aby nie zapomniał o mnie, on również to zrobił tylko, napisał coś innego.
- Wiesz muszę już iść, bo muszę się spakować, ale jutro po ciebie przyjadę, więc się spakuj. - przytuliłam się do niego, bardzo mocno, jakby to miał być ostatni raz i tak samo czule go pocałowałam. Narzuciłam na siebie jakąś bluzkę i szorty. Odprowadziłam go do bramy i jeszcze raz się z nim pożegnałam .
- Przyjadę jutro po ciebie- przybliżył mnie do siebie za biodra - Nie zostawię cię tu, obiecuje i jeszcze raz mnie pocałował. Złapałam go za rękę, a ten pomału odchodził.
- Obiecuje - puściłam jego rękę, a ten wsiadł do auta i odjechał. Gdy weszłam do domu ojciec zauważył napisy na karku .
- Co to jest ? - spytał, ja jednak nie odpowiedziałam tylko zakryłam to włosami i poszłam do siebie. Cały dzień zastanawiałam się jak to zrobimy, abym pojechała razem z nim. Przecież mój ojciec nie wypuści mnie . Ale i tak spakowałam się w walizkę, którą potem schowałam pod łóżko. Poszłam się umyć i położyłam się spać.
~*~ Następny dzień ~*~
~*~ Oczami Ojca ~*~Kolejny dzień roboty. Raviva w ogóle wczoraj nie wyszła z pokoju. Nie długo opamięta się, ten chłopak zniknie z jego życia. Skupi się na nauce i dziedziczy kiedyś po mnie moją prace. Usłyszałem nagle klakson, spojrzałem się na schody i ujrzałem moją córkę, która z walizką zbiegała na dół.
- Co ty robisz ? - spytałem
- Jak to co, wyjeżdżam.
- Nigdzie nie jedziesz !- krzyknąłem na nią
- Chce być z Justin'em, spędzić z nim resztę, życia nie chce tu zostać, rozumiesz ! - powiedziała płacząc
- Mnie to nie interesuje co ty chcesz, masz się uczyć , a nie za chłopakiem szaleć . Marsz do swojego pokoju i lepiej żebyś z niego nie wychodziła dzisiaj. - pobiegła do swojego pokoju i głośno trzasnęła drzwiami. Wyszedłem do chłopaka, który jak mnie zobaczył mina mu zrzedła, podszedłem do niego, spojrzałem prosto mu w oczy i rzekłem
- Posłuchaj dzieciaku moja córka jest dla mnie wszystkim. Potrzebuje mnie tak samo jak ja jej. Pewnego dnia będę musiał odejść. Będzie potrzebowała mężczyzny, a nie chłopczyka, którym jesteś.
- Kocham ją - powiedział chłopak córki
- Z pewnością...Wiem jakim typem jesteś. Kiedyś byłem w tej samej sytuacji. To znaczy, że któregoś dnia zostawisz ją dla kogoś innego. Złamiesz jej serce. To nie może się wydarzyć.
- Nie znasz nas
- Nie chcę. Nie chcę ciebie znać. Weź swój samochód, jedź i nigdy nie wracaj. Tak będzie lepiej dla ciebie.
- Co zrobisz ?
- Ruszaj w drogę - powiedziałem i się odwróciłem, ale chłopak mnie jeszcze na chwile zatrzymał.
- Możesz jej to przekazać ? - podał mi jakąś kartkę , nie odpowiedziałem i wróciłem do domu. Wyrzuciłem do kosza tą kartkę i poszedłem załatwiać dalej swoje sprawy.
~*~ Oczami Ravivy ~*~
Zeszłam na dół, napić się . Ojciec był cały czas zajęty nawet nie widział, że zeszłam. Sok się skończył, więc chciałam wyrzucić karton. Moim oczom przyniosła uwagę karteczka zgnieciona. Wyrzuciłam karton, a karteczkę zabrałam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam ją czytać. Była ona od Justin'a
"Spotkajmy się na lotnisku dziś wieczorem o 11:00"
Przebrałam się , usiadłam między szafką nocną , a łóżkiem. Siedziałam tak, aż wybiła na zegarku 23:00, nagle zadzwonił telefon stacjonarny, który miałam również w pokoju. Bałam się odebrać, wiedziałam, że to on, ale nie odebrałam , bo gdyby ojciec usłyszał, że rozmawiam z kimś, pewnie by podsłuchał przez drugi telefon na dole. Schowałam głowę między nogami, aby tego nie słyszeć. Telefon ucichł. Zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować, chodziłam cały czas po pokoju. Schyliłam się obierając o łóżko, a potem na nim usiadłam i patrzyłam się w moją popisaną przez Justin'a dłoń. W ten usłyszałam delikatne pukanie w szybę od balkonu, zobaczyłam tam Justin'a który patrzył się na mnie. Podeszłam do drzwi balkonowych, dotknęłam szyby ręką tak jakby dotykając jego dłoni. Otworzyłam drzwi od balkonu, chłopak wbiegł wziął walizkę, a ja złapałam za kurtkę i pobiegłam razem z nim do jego auta. Było to łatwe ponieważ od mojego balkonu były schody, dzięki którym mogłam zejść do ogrodu. Zbiegliśmy po nich prosto do jego auta. Chłopak pomógł mi wsiąść do samochodu, szybko go okrążył wsiadł na swoje miejsce i podał mi moją torbę. Wyjechaliśmy kawałek za bramę domu i szybko ruszyliśmy pod lotnisko, lecz po drodze wyjechał mój tata swoim autem. Bieber podjechał na jakąś pustą drogę , gdzie nikogo nie było, mój ojciec również. Ojciec wysiadł z auta. Justin spojrzał się na mnie po czym dodał
- Zostań w aucie - złapał go za rękę
- Uważaj - powiedziałam
- Będę o ciebie walczył - chłopak wyszedł z pojazdu i powolnym krokiem zbliżył się do mojego ojca. Obserwowałam go i przy okazji bałam się o niego, on jest moim życiem, moim powietrzem. Ojciec się do niego zbliżył bardzo blisko i od razu uderzył go z pięści w twarz. Gdy chłopak chciał zareagować dostał kolejny raz w twarz. Szybko wstał i oddał mojemu ojcu. Nie mogłam patrzeć, jak mój ojciec katuje mojego chłopaka. Wyszłam szybko z auta i podbiegłam do Justina.
- Raviva, idź ja to załatwię - powiedział chłopak i znowu podszedł do mojego ojca i po raz kolejny dostał.
- Tato zostaw go ! - krzyknęłam, jednak on mnie nie wysłuchał. Dalej katował Justin'a, cały czas krzyczałam, żeby go zostawił. Raz tak go popchnął, że Bieber wpadł na maskę swojego samochodu, pomogłam mu wstać z niej. W tedy zobaczyłam jego twarz była cała zakrwawiona.
- No zostaw go, proszę !! - krzyczałam, strasznie się bałam. W tedy Jus podszedł do mojego ojca i tak dostał, że upadł na ziemię. Podbiegłam szybko do niego i chciałam mu pomóc, ale ojciec szarpnął mnie za rękę i prowadził do swojego auta.
- Zostaw mnie !- zaczęłam się szarpać, chłopak słysząc moje krzyki, chciał wstać, ale nie dał rady. W ten jeszcze bardziej zaczęłam się z nim szarpać, aż się wyrwałam. Ojciec spojrzał się na mnie.
- Co ty do cholery wyprawiasz ? - krzyczał cały czas na mnie
- Nienawidzę cię, rozumiesz nienawidzę. Nie chcę cie znać, nie chcę abyś był moim ojcem. Wolałabym już, go nie mieć.. Nienawidzę cię - krzyknęłam mu to prosto w twarz. Chyba to go najbardziej zabolało.
- Co ty mówisz córciu ? Masz wszytko, rozpieszczam cię.. - powiedział łagodnym głosem
- Nienawidzę cię, nie chce cię już nigdy w życiu spotkać, nie chcę mieć nic z tobą wspólnego. - krzyknęłam i pobiegłam do Justina. Ojciec spojrzał się na mnie, wsiadł w swój pojazd i odjechał. Byłam cała zapłakana. Chłopak siedząc na asfalcie, oparł się o maskę samochodu, spojrzał się na mnie i ostatnimi siłami poprawił mi kosmyk włosów.
- Nie płacz, proszę - wytarł mi łzy, pomogłam mu wstać i poprowadziłam do jego samochodu, na miejsce pasażera. Mimo, że nie miałam prawa jazdy i tak trochę umiałam nim jeździć. Wsiadłam za kierownice i pojechałam w kierunku najbliższego szpitala.
- Nie, nie jedź tam. Wszystko jest okey - powiedział
- Nie dyskutuj nawet ze mną
- Ale mogą wsadzić twojego tatę do więzienia.
- Nie obchodzi mnie to. - podjechałam do szpitala i zaprowadziłam go do niego. Lekarze od razu rzucili się ku pomocy przy Justin'ie . Zadzwoniłam do Scooter'a,m który powiedział, że jak najszybciej przyjedzie do nas, tak samo mama chłopaka. Siedziałam z nim cały czas. Jus, miał złamane żebra, rozcięty łuk brwiowy, poobijaną twarz. Trzymałam go za rękę i nie odstępowałam go ani na minutę.
*Dodatek: As Long As You Love Me
Co za debil z tego jej ojca, nie rozumie co znaczy prawdziwa miłość, bo sam jest starym kawalerem... Cholera, no co za debil...
OdpowiedzUsuńTak poza tym rozdział jest the best... jak zwykle z resztą. Powodzenia jutro i czekam na następny!
Brawo!! Pomysłowa to ty jesteś oby tak dalej <33
OdpowiedzUsuń